Trochę się rozpogodziło, więc nie mogłam nie skorzystać z okazji, zwłaszcza że za dwa tygodnie kolejny start w Pradze. Szczerze, to wcale nie mam ochoty jechać na tego Spartana, chyba mi się przejadło. Dla mnie będą to po prostu trzy stracone dni, stracone bo bez treningu. Wyjedziemy prawdopodobnie w piątek popołudniu i wrócimy w niedzielę wieczorem. Jedyny plus jest taki, że jeszcze nigdy nie byłam w Pradze, a teraz w końcu jest okazja. Zawsze trzeba szukać jakichś pozytywów.
Co do dzisiejszego biegania, to wczorajszy dzień bez treningu zaowocował wcale niezłym średnim tempem 5:40 min / km, co przy 20 km jest już całkiem niezłym wynikiem. Ciekawe, że Endomondo pokazało krótszy dystans niż mój Polar.
Już widzę, że na końcówce mój telefon musiał zgubić sygnał GPS i stąd ten krótszy dystans...
Znalazłam sobie fajną miejscówkę do biegania, bo moja stara trasa wokół Zalewu Nowohuckiego trochę mi się znudziła. Biegam wałem wzdłuż Wisły. Jest fajnie, bo nie ma samochodów, no prawie, bo najpierw muszę nad Wisłę dotrzeć, a to jest jakieś 3 km ode mnie. Najważniejsze, że jest gdzie biegać.
Koleżanka mnie namawia na basen dziś jeszcze i chyba się skuszę :) Popracuję rękami, bo nogi muszą odpocząć.
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz