poniedziałek, 4 września 2017

Kraków Business Run

Dwa razy z rzędu organizowałam udział w tym biegu dla kolegów z firmy i w końcu samej udało mi się w nim wystartować. Tym razem nie kolidował z żadnymi innymi zawodami.
Nie nastawiałam się na jakiś konkretny wynik, bo biegi na krótkich dystansach nigdy nie były moją mocną stroną. Jestem bardzo zadowolona  z tego, co udało mi się osiągnąć - 3,9 km w czasie 00:18:12 h.



Myślę, że mogłam jeszcze trochę przycisnąć, ale po kilkumiesięcznej przerwie w bieganiu po prostu na nowo odkrywam możliwości mojego organizmu na krótkich i długich dystansach. Z treningami jest różnie, raz się uda, a raz nie i właśnie dlatego do tej pory nie zakładałam sobie jakiegoś konkretnego celu. Z tym czekam na dwa kolejne biegi - chcę spróbować pobić życiówki na 10 km w Biegu o Puchar Newagu w Nowym Sączu i na dystansie półmaratonu w Krakowie. Zobaczymy, czy się uda.
Dziś było w planie nieco dłuższe wybieganie i stanęło na prawie 12 km, czyli całkiem nieźle.
Wracając jeszcze do Kraków Business Run, to wydawało mi się, że jest to bieg organizowany po to, aby wyrwać z krzeseł pracowników różnych firm i urzędów, dać im szansę rywalizacji w zdrowej sportowej atmosferze, a przy okazji zebrać pieniądze na szlachetny cel. Ale w Krakowie wystawia się na start zawodowych lekkoatletów i w ten sposób korpoludki, urzędnicy i tym podobne biegające ludki mogą jedynie pomarzyć o podium. Brałam udział w biegu o podobnym charakterze w Niemczech i tam naprawdę rywalizują ze sobą tylko amatorzy sportu. Szkoda, że w Krakowie tak się nie da, ale to w tym mieście raczej standard...

Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz