sobota, 27 czerwca 2015

5. Essener Firmenlauf

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Właśnie wróciłam z kilkudniowego pobytu w Zagłębiu Rury, Było ciekawie i intensywnie, nie powiem, ale cieszę się, że już jestem w moim ukochanym Krakowie.
Wyjazd był częściowo prywatny, częściowo służbowy. Fajnie jest, kiedy można połączyć przyjemne z pożytecznym.
W środę wzięłam udział w biegu firmowym. Co prawda dystans nie był długi, bo zaledwie 5,1 km, ale za to mogę się pochwalić bardzo dobrym wynikiem. W biegu uczestniczyło ponad 8300 osób. Atmosfera była nie do opisania, a kibice tacy, jakich Kraków może tylko pozazdrościć...i tu nie żartuję...


Miałam dużą presję, bo przez cały dzień koledzy z pracy wypytywali, w jakim czasie zamierzam dotrzeć do celu. Chlapnęłam, że spróbuję poniżej 25 minut i musiałam być konsekwentna. Ten typ tak ma ;)


W czwartek byłam w sklepie dla biegaczy i zrobiłam sobie "Laufanalyse", w wyniku której nabyłam nowe buty. Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zakupu i w końcu go urealniłam.



Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym od razu nie wypróbowała nowego nabytku. Buty spisały się na medal.


A jutro kolejne wyzwanie, bo w "Pogoni za Żubrem" pobiegnę 15 km... byle do mety :)

Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz