Śniadanie - jajecznica na kiełbasie, pół żółtej papryki i pół pomidora
II Śniadanie - maślanka o smaku pieczonego jabłka... pyszota ;)
Obiad - kasza kuskus z kurczakiem, kukurydzą, oliwkami i pomidorem
Mój plan treningowy na dziś to race walking i trening funkcjonalny. A wieczorem wybieram się na posiadówkę do koleżanki, więc pewno popełnimy jakieś dietetyczne grzeszki, ale od czego jest piątek? ;)
Kinga
piątek, 30 października 2015
czwartek, 29 października 2015
Anty - Dieta
Chyba nadszedł najwyższy czas, żeby o tym napisać, więc piszę... Mam dość świrowania na punkcie diety, liczenia kalorii lub gramów zjedzonego posiłku, dążenia do perfekcji za wszelką cenę. Nie o to chodzi. Jeśli komuś się wydawało, że takie jest przesłanie mojego bloga, to najwyraźniej zostałam źle odebrana :(
Chciałam być pozatywnym przykładem na to, że można osiągnąć wiele, jeśli się tylko chce, ale moim celem niegdy nie było nakłanianie kogoś do trzymania restrykcyjnej diety. Nie dajmy się zwariować. Chciałam zachęcić do gotowania w domu i jedzenia jak najmniejszej ilośći produktów przetworzonych. Chciałam dać motywację do wyznaczania sobie celów sportowych i dążenia do ich osiągnięcia.
Wyszło inaczej, przynajmniej tak mi się wydaje. W związku z tym mam potrzebę zrobiania małego sprostowania.
Dziś na śniadanie zjadłam jajka na bekonie z pomidorem, serem gouda i marynowanymi ostrymi papryczkami. Do tego było pyszne gorące kakao na mleku :) ...a w drodze do pracy energetyk z Biedronki :D
Na drugie śniadanie mam truskawkową maślankę, a na obiad ryż z kurczakiem, doprawiony żółtym serem. Jeszcze tylko jakąś zieleninę muszę do tego dokupić.
Mam też przekąskę, wafelek o smaku toffi, oblany czekoladą :) I co Wy na to?
cdn...
Kinga
Chciałam być pozatywnym przykładem na to, że można osiągnąć wiele, jeśli się tylko chce, ale moim celem niegdy nie było nakłanianie kogoś do trzymania restrykcyjnej diety. Nie dajmy się zwariować. Chciałam zachęcić do gotowania w domu i jedzenia jak najmniejszej ilośći produktów przetworzonych. Chciałam dać motywację do wyznaczania sobie celów sportowych i dążenia do ich osiągnięcia.
Wyszło inaczej, przynajmniej tak mi się wydaje. W związku z tym mam potrzebę zrobiania małego sprostowania.
Dziś na śniadanie zjadłam jajka na bekonie z pomidorem, serem gouda i marynowanymi ostrymi papryczkami. Do tego było pyszne gorące kakao na mleku :) ...a w drodze do pracy energetyk z Biedronki :D
Na drugie śniadanie mam truskawkową maślankę, a na obiad ryż z kurczakiem, doprawiony żółtym serem. Jeszcze tylko jakąś zieleninę muszę do tego dokupić.
Mam też przekąskę, wafelek o smaku toffi, oblany czekoladą :) I co Wy na to?
cdn...
Kinga
sobota, 24 października 2015
2. PZU Cracovia Półmaraton Królewski
Udało mi się zakończyć tegoroczny sezon biegowy z całkiem niezłym wynikiem 01:47:42 h. Uważam, że to dobry czas biorąc pod uwagę fakt, że w zasadzie nie przygotowywałam się do tego biegu. Może jednak coś w tym jest, że czasem warto pobiec na świeżaka i bez ciśnienia,na osiągnięcie jakiegoś konkretnego rezultatu. Jestem zadowolona, teraz mogę odpoczywać :)
Organizator zawodów stanął na wysokości zadania, jeśli chodzi o trasę, punkty z wodą i jedzeniem. Natomiast uważam, że miejsce składania depozytów mogło być lepiej oznaczone. Pytałam chyba z 15 osób, a i tak nikt mi nie potrafił pomóc.
Do około 12 km biegło mi się całkiem fajnie, a potem zaczęłam dostawać kolkę. Mimo to cały czas biegłam, stosując już wypróbowaną metodę wdychania powietrza w miejsce bólu. Poza tym nie miałam żadnego kryzysu, problemów z oddechem, bolących mięśni. Jak tylko zaczynało mi spinać uda, myślałam o tym, żeby rozluźnić mięśnie i to pomagało. Wbieg na metę był bardzo wyjątkowy, bo w świetle jupiterów ;) Nie mogę się doczekać zdjęć z imprezy.
Od dzisiaj odpoczywam. Będę biegać, ale tylko treningowo. A w styczniu wyznaczę sobie kolejne cele i ułożę nowy plan, zupełnie jak specjaliści od noworocznych postanowień ;)
Kinga
środa, 21 października 2015
Aktywny długi weekend
Trafiła się okazja wypadu w Bieszczady, więc skorzystałam. Wzięłam dwa dni urlopu i w drogę... Treningowo i tak jestem ostatnio w plecy, ale nie narzekam, bo przynajmniej odpoczęłam. Z dietą też jest nie do końca tak jak trzeba, co niestety widać na wadze. Mam mały kryzys, ale się nie spinam, bo to nie miałoby większego sensu. Odpocznę, przemyślę pewne rzeczy i wrócę na swoje tory. Zmęczył mnie temat diet, jedzenia, uważania na każdy element posiłku... Jem to, na co mam ochotę, a ostatnio szczególnie dobrze wchodzi mi maślanka...
Ale wracając do tematu... w sobotę popołudniu wyruszyliśmy do Sanoka i tego dnia w zasadzie nie zrobiliśmy nic produktywnego. Za to w sobotę po śniadaniu postanowiliśmy wybrać się na spacer, a ja skorzystałam z okazji, żeby trochę pobiegać. Nie zrobiłam jakiejś rekordowej ilości kilometrów, ale miałam za to trening siłowy, z podbiegami itp...
Następnym razem na pewno wydłużę trasę, bo dopiero teraz widzę, że można :D
Po obiedzie pojechaliśmy do Sanoka, żeby zwiedzić tamtejsze muzeum i w końcu udało mi się zobaczyć obrazy Beksińskiego. Muszę przyznać, że robią wrażenie, choć niektóre mnie trochę przerażają.
A na obiad była pyszna zupa krem przygotowana przez mojego lubego ;) Nie wiem, jak on to robi, że mu takie smakołyki wychodzą... Wrzucił do garczka kalafior, poł dyni, czerwoną paprykę, doprawił, ugotowała, zblendował i voilà... zupa gotowa :)
Na niedzielę nie mieliśmy żadnych ambitnych planów... wyspać się, zjeść obiecaną jajecznicę na cebulce i powrót do domu. Po drodze wstąpiliśmy na zaporę w Myczkowcach i nad Solinę. Udało mi się zrobić kilka fajnych zdjęć :)
Uwielbiam mój aparat, choć nadal się uczę, jak nim robić zdjęcia. Już wiem, że muszę zmienić obiektyw, ale wszystko w swoim czasie.
W poniedziałek też było aktywnie, bo po śniadaniu spacer na Łopień.
Oj ciężko jest wrócić do świata korpo po takim wypoczynku na świeżym powietrzu, ale jak trzeba to trzeba...
...a po pracy na trening. Po dość długiej przerwie postanowiłam pójść na step i było extra!! Chyba sobie wpiszę te zajęcia w mój środowy grafik ;)
Potem byłam jeszcze na Spartan Challenge. Jak było? Pisać nie muszę, bo wiadomka ;) Dzisiejszy trening składał się z 6 stacji:
* dead lift
* wall ball
* wiosła / burpees
* podciąganie na drążku
* pompki (z oderwaniem dłoni od podłoża)
* odpoczynek
Mieliśmy minutę pracy na każdej stacji, bez przerwy. Całość w czterech seriach.
Moje wyniki:
* dead lift 40 kg x 49
* wall ball 7 kg x 13, 6 kg x 20
* wiosła 17 kcal / burpees 23
* podciąganie na drążku 31 (zielona guma)
* pompki (z oderwaniem dłoni od podłoża) 39
Nieźle, jeśli chodzi o martwy ciąg, ale wiem że na wall ballach stać mnie na więcej. No nic, trzeba trenować i następnym razem trochę powalczyć.
Obiad na jutro gotowy. Teraz już tylko relaks.
A w sobotę ostatni bieg na zakończenie sezonu - Cracovia Półmaraton Królewski. Nie nastawiam się na jakiś konkretny wynik, bo za mało ostatnio biegałam, ale skoro się już zapłaciło wpisowe, to pobiec trzeba!! ;)
Kinga
wtorek, 13 października 2015
Nowy plan treningowy
Kolejne zmiany związane ze zmianą rozkładu jazdy w FA...
Poniedziałek -> aqua aerobik, lekcja pływania
Wtorek -> mix spalacz (race walking + spinning), TRX lub kettle bell
Środa -> step + brzuch, spartan challenge,
Czwartek -> bieganie
Piątek -> race walking, spartan challenge
Sobota -> TRX, bieganie
Niedziela -> aqua aerobik, pływanie (przed południem), bieganie (po południu)
Ten plan na pewno będzie ulegał modyfikacjom, wynikającym z różnych powodów, ale przynajmniej są jakieś konkrety.
Trochę się ostatnio zaniedbałam w pisaniu, ale obiecuję poprawę.
Śkończyłam pieć kotleciki mielone na jutro i czwartek. Teraz już tylko relaks, czyli wrzucę sobie jakiś niemiecki filmik i pewno za godzinkę będę już spać... no może za półtorej godziny... ;)
Kinga
Subskrybuj:
Posty (Atom)