To już w sobotę... ależ ten czas zleciał... Myślę, że jestem całkiem nieźle przygotowana, kondycyjnie i psychicznie, ale tak naprawdę wszystko wyjdzie w praniu.
Zastanawiam się, czy wszystko spakowałam? Buty i ubranie na bieg, coś do ubrania po zawodach... Właśnie piękę w piekarniku nóżki z kurczaka. Zaopatrzyłam sie też w jajka, warzywa i kabanosy. Na śniadanie mam zamiar zjeść omlet, w trakcie biegu - żele energetyczne, ewentualnie batona proteinowego.
Tym razem jakoś wyjątkowo nie mam stresu. Może to dlatego, że za dużo się dzieje w moim życiu i nie mam czasu myśleć ;)
W zeszły weekend znowu byłam w górach, tym razem w Beskidzie Wyspowym i w Tatrach Zachodnich.
Korzystając z okazji, pobawiłam się aparatem fotograficznym. Muszę się jeszcze sporo nauczyć, ale i tak idzie mi całkiem nieźle. To są pierwsze zdjęcia zrobione w trybie manualnym.
Fotografia to moja kolejna pasja :) Kto wie, może kiedyś stanie się sposobem zarabiania na życie... jak już mi się znudzi korpo srorpo... ;)
Tymczasem czas zmykac do spania, żeby odpocząć przed sobotą. Aroo!! :)
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz