sobota, 25 lipca 2015

Tabata na basenie

Koleżanki namówiły mnie na nową formę aktywności na basenie. Swierdziłam, że nie zaszkodzi spróbować, zwłaszcza że w tym tygodniu i tak już przesadziłam z ilością treningów siłowych. Wczoraj postanowiłam aktywnie odpocząć.
Najpierw przez 45 minut szlifowałam kraula. Miałam do dyzpozycji cały tor, więc szkoda byłoby nie wykorzystać okazji. Poźniej zostałam jeszcze na tabatę.
Najpierw miałyśmy około 15-minutową intensywną rozgrzewkę, a po niej zrobiłyśmy 6 tabat. Muszę przyznać, że się zmęczyłam...


W zasadzie nie miałam ochoty nigdzie wychodzic, ale jakoś się zmobilizowałam i nie żałuję. Zazwyczaj tak mam, jeśli chodzi o pójście na basen. Najpierw mi sie nie chcę, a potem się cieszę, że jednak poszłam. Jest cel, jest motywacja...
Dziś zamierzam kupić piankę do pływania, żeby podczas urlopu spróbować swoich sił na akwenie otwartym. To niemały koszt, ale nie mam wyjścia, jeśli chcę osiągnąć zamierzony cel.

Kinga

3 komentarze:

  1. Uuoo... tabata i to na basenie? Brzmi morderczo :D Ale chwila, rozumiem, że to był trening w wodzie? Coś na kształt aqua aerobiku, ale w formie tabaty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, tabata była w wodzie, na każdą skladaly sie 4 różne ćwiczenia, każde ćwiczenie powtarzałyśmy 2 razy. Po 6 tabatach czułam każdy mięsień i słowo daję, że byłam czerwona na twarzy :D

      Usuń
    2. Kurcze, jestem ciekawa, jak taka tabata dokładnie wygląda. Brzmi ciekawie

      Usuń