Na wstępie muszę się przyznać, że na początku tygodnia miałam lekki kryzys... okropne ssanie w żołądku późnym wieczorem, które zaspokoiłam prawdziwym miodem. Wiem, cukier... ale przynajmniej z dobrego źródła ;) Potem było już lepiej i w zasadzie bez konieczności odmawiania sobie czegoś. Co nie zmienia faktu, że bardzo się cieszę na jutrzejszy "cheat day", zwłaszcza że weekend spędzam w górach. Plan jest taki, żeby trochę pospacerować póki będzie jasno, a wieczorem usiąść przy kominku, pograć w gry, powygłupiać się i pogadać. Pewnie będzie też "niezdrowe" jedzenie i alkohol. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi.
Moje całotygodniowe menu poniżej:
Szukam natchnienia na kolejny tydzień. Wczoraj zrobiłam porządne zakupy, głównie przyprawy, ale kupiłam też kuskus. Chodzą za mną kotlety mielone. Grunt, żeby było smaczne i urozmaicone :)
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz