poniedziałek, 15 września 2014

SPARTAN RACE - BEAST 13.9.2014 - SVK: Donovaly

Udało się :) AROO!!
Kilka miesięcy treningów i odpowiednia dieta zaowocowały zdobyciem medalu Finisher'a na Spartan Beast w Donovaly na Słowacji. Nie było łatwo...


Mapa

Tym razem na starcie nie miałam tremy, raczej czułam się mocno podekscytowana. Pierwsze cztery przeszkody były w miarę łatwe, ale piąta okazała się bardzo ciężka. Trzaba było zrobić pętlę mocno nachylonym zboczem z 25-kilogramowym obciążeniem na plecach. Momentami myślałam, że nie podołam. Na szczęście potem był dość długi odcinek grzbietem góry, dzięki czemu odpoczęłam i wyrównałam oddech. Było ślisko i trzeba było bardzo uważać. W trakcie biegu zjadłam 3 żele energetyczne i jednego batona. Piłam w zasadzie niewiele, ale jakoś nie chciało mi się pić. Było dużo błota, ale też piękne widoki z góry. Nie zaliczyłam 5 przeszkód, co mnie kosztowało 150 burpees. No ale ja przecież kocham burpees!! Głównie biegłam, a strome podejścia pokonywałam szybkim marszem. Było zdecydowanie lepiej niż w Valcy. Skurcze w łydkach zaczęły pojawiać się na odcinku ostatnich 4,5 km. Dwa były bardzo bolesne, ale zmobilizowałam się, żeby wstać i biec dalej. Na mecie była ogromna radość, ale też łzy niedowierzania. Zrobiłam to!! Moj pierwszy w życiu półmaraton, na dodatek w górach...
Jestem zadowolona z czasu, w którym udało mi się pokonać całą trasę. Opłacało się trenować, bo satysfakcja jest ogromna. No i te endorfiny... ;)


Ubranie nadaje się do kilkukrotnego prania. O butach wolę nawet nie wspominać, ale w końcu zdobyły ze mną Trifectę :)


Było super!! Świetna ekipa i duże wsparcie ze strony tych, którzy biegli ze mną, czy to z FA, czy też tych przypadkowo poznanych na trasie. Polecam odważnym i szukającym mocnych wrażeń, ale uprzedzam, że na taki bieg lepiej się dobrze przygotować. To nie są żarty, to jest Spartan... AROO!!

Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz