Nigdy bym nie pomyślała, że się aż tak zajawię na punkcie rury. W tym tygodniu byłam na zajęciach trzy razy. Dziś było open studio, więc każda z nas ćwiczyła to, co chciała i każda miała swoją własną rurę. Moim wielkim sukcesem jest to, że udało mi się na nią wyjść. Na nogach przybyły nowe siniaki, ale będę żyć ;) Poćwiczyłam też wyjście z barku, fireman'a i krzesełko. Kolejne zajęcia wyjątkowo dopiero w czwartek, a ja już nie mogę się doczekać...
Wcześniej zrobiłam mój 50-minutowy trening siłowy i dziś był progres - przysiad 40 kg, martwy ciąg 70 kg. Jest moc i oby tak dalej :)
Teraz, w z związku z wyjazdem na delegację, czeka mnie dwudniowa przerwa w treningach, ale obiecałam sobie, że przynajmniej na basen pójdę.
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz