Dostałam dziś reprymendę, że nic się nie dzieje na blogu. Faktycznie zaniedbałam się ostatnio, ale obiecuję poprawę.
Miałam taką luźną myśl, kiedy w sobotę biegaliśmy z naszym trenerem w okolicach Kopca Krakusa, że dyscyplina jest jednak ważna, szczególnie ta własna, jakby wewnętrzna. Przed Spartanami na treningi przychodziło bardzo dużo osób, a teraz ze starej ekipy nie ma praktycznie nikogo... Misja zakończona i można odpuścić. A co z biegami w przyszłym roku? Formę buduje się dosyć długo...
Ja nie odpuszczam, z resztą nie mogę bez tego żyć ;) Poza tym nie da się oszukać samego siebie. Albo się trenuje, dba o dietę, kondycję i dobrze wygląda, albo się zaczyna od przyszłego poniedziałku, a i tak nic z tego nie wychodzi.
Trzeba być twardym, a nie miętkim ;)
Miałam dziś fantastyczny trening!! Fit camp...
1 runda
10 x martwy ciąg 30 kg
10 x burpee z przeskokiem przez sztangę
całość powtórzona 4 razy, na co drugą minutę
2 runda
10 x zarzut wyrzut 13,5 kg
10 x wyskok na step
całość powtórzona 4 razy, co półtorej minuty
3 runda
10 x przysiad 20 kg
10 x burpee z wyskokiem na step
całość powtórzona 4 razy, na co drugą minutę
4 runda
10 x thrusters 20 kg
7 x burpee z przeskokiem przez sztangę w 1 i 2 serii
7 x burpee z wyskokiem na step w 3 i 4 serii
To był mocny trening i przyznam otwarcie, że w 3 rundzie musiałam ograniczyć burpee do 6 powtórzeń, ale przynajmniej udało mi się utrzymać technikę, myślę że do końca.
Potem miałam jeszcze zdrowy kręgosłup i oczywiście pole dance. Jestem zmęczona, ale też zadowolona.
Tak właśnie wygląda wieczór osoby uzależnionej od sportu ;)
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz