niedziela, 31 grudnia 2017

Cele biegowe 2018

Można mieć różne noworoczne postanowienia... moje są takie...

18 marca 2018 -> Półmaraton Żywiecki -> 21 km 97,5 m => 01:53:30 h

22 kwietnia 2018 -> 17. PZU Cracovia Maraton -> 42 km 195 m => 03:59:40 h

12 maja 2018 -> Bieg Skawiński -> 10 km => 00:56:56 h (z dzieckiem)

26 maja 2018 -> Goralman Oravska Polhora -> sztafeta => 6:39:29,35 h (mój czas 3:18:25 h)

16 czerwca 2018 -> V Regatta Bieg Wierchami Waligóra -> 30 km => 04:16:35 h

1 lipca 2018 -> 10. Bieg Górski Limanowa Forrest -> 7 km

12 sierpnia -> Gorce Ultra Trial -> 48 km => zakończony na 21 km z powodu ulewy

31 sierpnia - 2 września 2018 -> Ultra Janosik Niedzica -> 10 km => 0:49:59.32 (26 -K /7 Master K/2)

8-10 września 2018 -> PKO. Festiwal Biegowy Krynica Zdrój -> Bieg 7 Dolin 34 km

koniec września 2018 -> 10. Bieg Uliczny Sądecka Dycha i Puchar Newagu -> 10 km

7 października 2018 -> XRUN.IO Ołtarz w Gorach -> 21 km (Góra Ćwilin)

18 listopada 2018 -> XRUN.IO Biała Dama -> 15 km



Są cele, jest motywacja!!

Kinga

sobota, 4 listopada 2017

Sezon na kaki

Kaki (persymona, hurma, hebanowiec) jest źródłem witaminy A, C, związkow fitochemicznych o działaniu przeciwutleniającym, błonnika, fenoli i minerałów.
W medycynie chińskiej ma zastosowanie do leczenia miejsc po ukąszeniu węża, obniżenia ciśnienia, zmniejszenia krzepliwości krwi i leczenia nowotworów. Jej spożycie przyczynia się do obniżenia poziomu cholesterolu, chroni wzrok, np. zapobiega uszkodzeniu soczewki i powstaniu zaćmy.


Marchewka jest źródłem karotenoidów (przeciwutleniaczy). Zawarte w niej pektyny obniżają poziom choresterolu we krwi i przeciwdziałają miażdżycy, flawonoidy - działają przeciwskurczowo na naczynia wieńcowe.
Inne właściwości i zastosowanie:
- zaburzenie trawienia u niemowląt (miazga ze świeżych korzeni lub wyciśnięty sok),
- awitaminoza, nidożywienie i niedokrwistość,
- przeciwko owsikom i gliście ludzkiej,
- usprawnia persystaltykę jelit i zwiększa odporność.

Zarówno kaki, jak i marchewka zawierają beta-karoten, który zapewnia prawidłowe funkcjonowanie wzroku, wzmacnia odporność i chroni przed rozwojem nowotworów.

Polecam na drugie śniadanie... smacznie i zdrowo :)

Kinga

poniedziałek, 23 października 2017

Perły Małopolski Rabka - 22 października 2017

Założony cel został osiągnięty. Udało mi się pobiec w prawie wszystkich Perłach Małopolski, prawie bo pierwsze były w kwietniu i o ile sobie dobrze przypominam, to nawet o spacerze mogłam wtedy tylko pomarzyć.
Wczoraj mieliśmy naprawdę trudne warunki na trasie, bo cały czas padał deszcz i wiał zimny wiatr. Na odcinku przeszło 20 kilometrów były tylko dwie stacje żywieniowe. To moim zdaniem trochę za mało, biorąc pod uwagę fakt, że cena pakietu startowego wcale nie jest niska.
Z kolei na plus oceniam trasę, była ciekawa i wymagająca. Były odcinki stromych podbiegów, ale też takie, na których można było swobodnie pobiec.



Pozytywnie zaskoczył mnie mój wynik - 02:17:31 h (13 miejsce w kategorii K-30 i 86 miejsce open). Dał motywację do dalszych treningów.


Dziś w ramach relaksu zrobiłam kilka ćwiczeń z Mel B. Od jutra wracam do stałego "rozkładu jazdy". Czkawką odbija mi się znany od zawsze problem niedojadania. Jeśli się w końcu za siebie nie wezmę, to mogę zapomnieć o dobrych wynikach na dystansie powyżej 10 kilometrów...
Sezon biegowy 2017 uważam za zamknięty. Jeśli nawet trafi się jeszcze jakiś start, to na pewno na krótszym dystansie i bardziej dla zabawy, dla treningu niż po jakiś konkretny wynik.

Kinga

niedziela, 15 października 2017

4. PZU Cracovia Półmaraton Królewski

Z jednej strony cieszę się z tego, że udało mi się przebiec dystans półmaratonu, a z drugiej strony jest niedosyt, bo po cichu liczyłam na nieco lepszy wynik. Do 10 kilometra biegło mi się naprawdę fajnie, ale zaraz później już wiedziałam, że na zrobienie życiówki nie mam szans. Najważniejsze jest to, że nie oddałam walkoverem  i walczyłam do końca.


Pogoda dopisała, choć momentami wiatr wiał w twarz albo mocno przyświecało słońcem. Organizator pozytywnie zaskoczył mnie ilościa stacji żywieniowych. Jak na Kraków było ich naprawdę dużo. Trasa też całkiem całkiem...



Mówi się, że do Krakowa jedzie się na "najlepsze" (po życiówkę) i "najgorsze" biegi. Ten zdecydowanie nie należał do najlepszych, ale i tak się cieszę, że się na niego zdecydowałam. Z każdego startu trzeba wyciągnąć jakieś wnioski...

Kinga

czwartek, 12 października 2017

6 miesięcy po porodzie

Dzięki swojemu uporowi i wsparciu najbliższych znowu jestem w formie. Jest lepiej niż miałam nadzieję, że będzie...


Jeśli się chce, to można wszystko.

Train hard, no pain, no gain!!

Kinga

niedziela, 8 października 2017

Przygotowania do 17. PZU Cracovia Maraton vol. 1

Postanowiłam, że w przyszłym roku znowu spróbuję swoich sił na dystansie maratonu. Mam pół roku na przygotowanie się i ułożony konkretny plan treningowy. Wiadomo, że trzymanie się planu nie zawsze będzie możliwe, choćby ze względu na pogodę czy stan zdrowia, ale ważne jest to, żeby jednak w miarę możliwości realizować tygodniowe założenia.
Korzystam z podpowiedzi Polara, ale wiem, że muszę być elastycznym. Postaram się biegać 3 razy w tygodniu, wliczając w to jedno długie wybieganie, takie powyżej 15 km. Chcialabym dwa razy w tygodniu robić trening siłowy albo funkcjonalny (trx, tbc, pump) i dorzucić do tego rozciąganie.
Jak było w tym tygodniu widać na załączonym obrazku...




Trochę dziś pobiegałam ;-) Pogoda wymarzona na pokonywanie dłuższych dystansów.
Za tydzień startuję w półmaratonie, więc w ciągu najbliższych kilku dni w grę wchodzą tylko lekkie treningi (basen, trucht, spacer, rozciąganie).
Jest cel i jest motywacja :) Kocham biegać!!

Kinga

niedziela, 1 października 2017

IX Bieg Uliczny Sądecka Dycha o Puchar Newagu

Udało się... jest życiówka na dystansie 10 km i 5 miejsce w kategorii K-30.
Wystartowaliśmy punktualnie o 13.00 ze Starosądeckiego Rynku. Ruszyłam dość energicznie, może nawet ciut za szybko. Niestety mój polar nie zarejestrował pierwszej połowy trasy. Wniosek : nie testować możliwości zegarka podczas startu. Pogoda dopisała, było słonecznie, ale wiał chłodny wiatr. Udało mi się utrzymać równe tempo w granicach 5 min / km i dzięki temu osiągnęłam upragniony wynik 00:48:54 h. Około 3 km dopadła mnie kolka, ale się nie poddałam. Czuję, że moja głowa wróciła na swoje miejsce i za dwa tygodnie będę mogła powalczyć o lepszy wynik na półmaratonie w Krakowie.


Trasę oceniam na bardzo dobry. Praktycznie przez cały czas mieliśmy wyznaczony jeden pas jezdni. Kierowcy stojący na sąsiednim pasie o dziwo kibicowali zamiast narzekać, że przez nas stoją w korkach. Miła odmiana w porównaniu z Krakowem.
Dziękuję organizatorowi za umożliwienie startu z wózkiem, dzięki czemu mój mały Tomasz zdobył pierwszy w swoim życiu medal :) Tym razem biegł (jechał na wózku) z tatą i był na mecie tuż za mną.
To był pierwszy, ale na pewno nie ostatni start w Starym/ Nowym Sączu, zwłaszcza że to moje rodzinne strony. Bardzo polecam, opłata startowa w rozsądnej cenie, ciekawa i malownicza trasa, organizacja biegu bez zarzutu.

Kinga

środa, 27 września 2017

Cholesterol - dobry cz nie?

Cholesterol jest organiczną substancją tłuszczową, występującą w tkankach i osoczu krwi. Jest niezbędny do funkcjonowania organizmu.

Funkcje:
- uczestniczy w produkcji niektórych hormonów, np. płciowych oraz syntezie kwasów żółciowych,
- bierze udział w wytwarzaniu witaminy D,
- odgrywa istotną rolę w pracy mózgu

Przyczyny podwyższonego poziomu cholesterolu:
- nieprawidłowy sposób odżywiania się - nierównowaga pomiędzy ilością spożywanych tłuszczów zwierzęcych (masło, smalec), czerwonego mięsa, pełnotłustego nabiału a tłuszczów roślinnych (oliwy), ryb, orzechów, pestek słonecznika i dyni,
- nadmiar węglowodanów w diecie - produkty z mąki pszennej, słodycze, słone przekąski (chipsy, paluszki),
- częste spożywanie panierowanych produktów smażonych,
- zbyt wysoka masa ciała - nadwaga i otyłość,
- mała aktywność fizyczna,
- palenie papierosów,
- nadmierne i przewlekłe spożywanie alkoholu,
- przewlekły stres,
- czynniki genetyczne

Skutki nadmiaru cholesterolu:
- jest głównym czynnikiem powodującym choroby układu naczyniowego,
- ma wpływa na powstawanie tzw. blaszki miażdżycowej, która powoduje zatykanie tętnic

Normy stężenia cholesterolu:
- TC - cholesterol całkowity - poniżej 190 mg/dl
- LDL - low density lipoproteins - poniżej 115 mg/dl,
- HDL - high density lipoproteins - mężczyźni powyżej40 mg/dl, kobiety powyżej 45 mg/dl

Objawy podwyższonego cholesterolu:
- brak energii, zawroty głowy, bóle nóg

Mity:
- zły cholesterol - potoczne określenie cholesterolu LDL, którego zadaniem jest transportowanie cholesterolu z wątroby do komórek ciała, gdzie bierze on udział w procesach ważnych dla organizmu;  dopiero jego nadmiar przyczynia się do występowania chorób serca,
- im niższy poziom cholesterolu tym lepiej - zbyt niskie stężenie w organizmie powoduje większą podatność na choroby układu limfatycznego i obniżoną odporność, może być przyczyną przedwczesnego porodu, depresji,
- podwyższony cholesterol występuje tylko u osób starszych - na jego poziom wpływają m.in. czynniki genetyczne, nieodpowiednia dieta, otyłość,
- spożywanie produktów oznaczonych informacją o braku cholesterolu gwarantuje zdrowie - w produktach takich jak chipsy i ciastka stosowane są tłuszcze trans, które zwiększają poziom cholesterolu LDL i zmniejszają poziom HDL,
- trzeba zrezygnować ze spożycia mięsa, żeby zmniejszyć poziom cholesterolu - należy ograniczyć spożycie tłustych serów i czerwonego mięsa na rzecz ryb, olejów roślinnych i orzechów,
- jajka mają za dużo cholesterolu  - jajko zawiera też nienasycone kwasy tłuszczowe, które są zdrowe i odpowiadają za podwyższanie poziomu cholesterolu HDL


Cholesterol sam w sobie nie jest szkodliwy, niebezpieczny jest dopiero jego nadmiar.

 Kinga

poniedziałek, 25 września 2017

Perły Małopolski Kościelisko - 17 września 2017

Jak na razie to najlepszy start w tym sezonie. Jestem zadowolona z mojego wyniku 02:22:51 na dystansie 20,25 km (6 miejsce w kategorii K-30).
Trasa nie była jakaś szczególnie wymagająca, ale pogoda dała nam do wiwatu, bo na ostatnich kilku kilometrach dość intensywnie padał deszcz.



Tym razem głowa walczyła do końca, wbrew trudnym warunkom - zimny deszcz i błoto. Ten mały krążek wynagrodził wszystkie trudy i niedogodności :)


Co prawda nie obeszło się bez uszczerbku na zdrowiu i na prawie tydzień wypadłam z treningów, ale już powoli do nich wracam. Na przeziębienie najlepsze jest wyleżenie w łóżku i domowe metody babuni ;)
Już za kilka dni kolejne zawody, na których spróbuję powalczyć o życiówkę. Jest cel i jest motywacja!!

Kinga

środa, 20 września 2017

Trening grupowy

Zawsze lubiłam treningi grupowe, szczególnie zajęcia typu fitness, w których ćwiczenia wykonuje się w rytm muzyki.
W zeszłym tygodniu z powodu odwołania zajęć trx trafiłam na trening interwałowy. Byłam już kiedyś na takim i bardzo mi się podobało. Niestety tym razem było zastępstwo.
Podczas rozgrzewki instruktorka w połowie frazy zmieniała ćwiczenie, na przykład ze step touch na step back. W ogóle całe rozliczanie było poza frazą i czasem jakby nawet poza muzyką.
Interwały były różnej długości, a wystarczyło ściągnąć sobie jakąś aplikację na telefon i byłoby po bólu. Pierwszy raz spotkałam się z tym, że ktoś próbuje robić interwały w rytm muzyki. To się raczej mija z celem.
Pani instruktor bardzo niechlujnie wykonywała ćwiczenia, no może poza brzuszkami. "Będziemy ćwiczyć górę, dół i boki"... zdecydowanie lepiej brzmi dolna partia brzucha albo mięśnie skośne...
Nawet sie nie spociłam i w myślach pogratulowałam sobie tego, że poprzedniego dnia zrobiłam interwały na bieżni - 5 x 400m.
Cóż nie każdy jest powołany do tego, żeby być instruktorem fitness. Nie lubię fuszery i zanim następnym razem pójdę na taki trening, upewnię się kto prowadzi zajęcia.

Kinga

poniedziałek, 4 września 2017

Kraków Business Run

Dwa razy z rzędu organizowałam udział w tym biegu dla kolegów z firmy i w końcu samej udało mi się w nim wystartować. Tym razem nie kolidował z żadnymi innymi zawodami.
Nie nastawiałam się na jakiś konkretny wynik, bo biegi na krótkich dystansach nigdy nie były moją mocną stroną. Jestem bardzo zadowolona  z tego, co udało mi się osiągnąć - 3,9 km w czasie 00:18:12 h.



Myślę, że mogłam jeszcze trochę przycisnąć, ale po kilkumiesięcznej przerwie w bieganiu po prostu na nowo odkrywam możliwości mojego organizmu na krótkich i długich dystansach. Z treningami jest różnie, raz się uda, a raz nie i właśnie dlatego do tej pory nie zakładałam sobie jakiegoś konkretnego celu. Z tym czekam na dwa kolejne biegi - chcę spróbować pobić życiówki na 10 km w Biegu o Puchar Newagu w Nowym Sączu i na dystansie półmaratonu w Krakowie. Zobaczymy, czy się uda.
Dziś było w planie nieco dłuższe wybieganie i stanęło na prawie 12 km, czyli całkiem nieźle.
Wracając jeszcze do Kraków Business Run, to wydawało mi się, że jest to bieg organizowany po to, aby wyrwać z krzeseł pracowników różnych firm i urzędów, dać im szansę rywalizacji w zdrowej sportowej atmosferze, a przy okazji zebrać pieniądze na szlachetny cel. Ale w Krakowie wystawia się na start zawodowych lekkoatletów i w ten sposób korpoludki, urzędnicy i tym podobne biegające ludki mogą jedynie pomarzyć o podium. Brałam udział w biegu o podobnym charakterze w Niemczech i tam naprawdę rywalizują ze sobą tylko amatorzy sportu. Szkoda, że w Krakowie tak się nie da, ale to w tym mieście raczej standard...

Kinga

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Perły Małopolski Zawoja - 27 sierpnia 2017

Kolejny bieg zaliczony, tym razem wcale niełatwa trasa w Zawoi. Niby nie dużo, bo 13 kilometrów z hakiem, a jednak dały się we znaki... Profil trasy widziałam jeszcze przed startem i byłam psychicznie przygotowana na dwa podbiegi. Nieco gorzej było z przygotowaniem fizycznym, ale o tym za chwilę.


Pogoda dopisała, choć jak dla mnie było ciut za gorąco. Atmosfera na starcie jak zwykle pierwszorzędna. Spotkałam kilku znajomych z klubu, w którym kiedyś trenowałam.
Ustawiłam się blisko linii startu, razem z bratem i znajomym. Tym razem ruszyliśmy punktualnie, o dziwo, bo na Perłach jest zazwyczaj kilkuminutowa obsuwa. Narzuciłam sobie dość mocne tempo, ale mój organizm szybko ostudził moje zapędy. Około trzeciego kilometra zaczęły mnie boleć łydki. Były bardzo spięte i zastanawiałam się, czy nie zdjąć skarpet kompresyjnych. Myślę, że mój problem z łydkami wynika z tego, że nie trenuję podbiegów i na dłuższym dystansie mięśnie nie dają rady. Z tego wynika, że trzeba coś zmienić w treningach. Około piątego kilometra zaczęło mi się robić słabo i miałam mroczki przed oczami. O podbieganiu nie było mowy, to nie był nawet marsz, ale raczej próba przetrwania i walka z głową. Zastanawiałam się, czy ktoś obok widzi, co się ze mną dzieje i że zaraz zemdleję. Nikt nie zauważył, więc albo dobrze gram, albo jednak nie było ze mną aż tak źle... Jakimś cudem straczyło mi energii, żeby dotrzeć na szczyt. Chwilę pomaszerowałam i zaczęłam znowu biec, aż do stacji z wodą. Tam zjadłam batona i poczułam nagły przywływ energii. Właśnie tak działa cukier. Przebiegłam dość długi kawałek, aż do następnego podbiegu, który pokonałam energicznym marszem. A potem było już z górki. Znajomy, z którym startowałam podbiegł kilkaset metrów, żeby mnie wesprzeć na finiszu. Dziękuję Janusz, Twój uśmiech zawsze dodaje sił.
Ponownie przekonałam się o tym, jak ważne są odpowiednie treningi i dieta. Muszę nad tym popracować, szczególnie nad dietą, bo się ostatnio zaniedbywałam.
Mała uwaga do organizatora... jedna stacja z wodą na 13-kilometrowym odcinku przy takich warunkach pogodowych to jednak trochę za mało. Polecam przyjrzeć się, jak podobne zawody organizują inne kluby, na przykład Limanowski Forrest.
Tym razem jestem zadowolona z mojego wyniku - 1:50:20 h na dystnsie 13,2 km. Najważniejsze jest to, że znowu poczułam radość z biegania i mam motywację, żeby dalej trenować. Przez jakiś czas miałam wątpliwości, czy to w ogóle ma sens i czy kiedykolwiek wrócę do formy. Teraz wiem, że to możliwe. Muszę tylko zmienić mój tok myślenia z "nie dam rady" na "wszystko jest możliwe".


Kolejny start już w niedzielę - Kraków Business Run. Spróbuję moich sił w sztafecie i mam nadzieję, że nie zawiodę kolegów ;)

Kinga

wtorek, 4 lipca 2017

IX Bieg Górski Limanowa Forrest

To jeden z trudniejszych, moim zdaniem, biegów krótkodystansowych - choćby ze względu na profil trasy.




Specyfika Forresta polega na tym, że po starcie około pół kilometra biegnie się asfaltem, po zupełnie płaskim terenie, a potem zaczyna się długi, około dwu i pół kilometrowy podbieg.  Druga część trasy jest z kolei w dół i tutaj przydaje się umiejętność zbiegania. Może właśnie dlatego ten bieg aż tak bardzo daje się we znaki. Dziś najbardziej czuję mięśnie czworogłowe, a naprężacz powiezi szerokiej aż woła o rolowanie.
Mam wrażenie, że w tym roku każdy mój start będzie walką o przetrwanie i dotarcie do mety. Tym razem winy za kiepską formę nie mogę zwalić na nieprzespaną noc. Za mało biegam i nie mam czasu na to, żeby odbudować wydolność. Na dodatek miałam problem z dietą i to był chyba "gwóźdź do trumny".
Dobiegłam do mety, a jakże, i to z uśmiechem na twarzy, ale sporo mnie to kosztowało. Podbieg był dla mnie w tym roku katastrofą i suma sumarum miałam o ponad pięć minut gorszy czas niż ten sprzed dwóch lat. Tym razem pogoda była idealna na zrobienie życiówki, a dwa lata temu z nieba lał się niemiłosierny żar.
Od wczoraj ostro wzięłam się za swoją dietę, bo niedojadanie nie doprowadzi do niczego dobrego. Stres stresem, ale jeść trzeba. Na szczęście ma mnie kto pilnować, więc myślę że szybko wrócę na właściwe tory.
Bardzo liczę na to, że mimo wszystko następnym razem będę mogła napisać o adrenalinie, rywalizacji i motywacji... jak za dawnych dobrych czasów...
Tymczasem muszę wykorzystać każdą wolną chwilę i biegać. Przede wszystkim muszę wydłużyć dystans i zacząć ćwiczyć siłe biegową, na przykład robiąc interwały na bieżni.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Najważniejsze, żeby się nie poddawać, bo jest o co powalczyć - satysfakcję na mecie.


Kinga

sobota, 17 czerwca 2017

Perły Małopolski Wapienne - 11 czerwca 2017

Pierwszy raz w życiu miałam wątpliwości, czy dotrę do mety. Psychicznie nastawiłam się na trzy pętle, a w rzeczywistości były dwie i to mi chyba uratowało życie. Nikomu nie polecam startowania w jakichkolwiek zawodach po nieprzespanej nocy, nawet jeśli się nie nastawia na wynik. U mnie kryzys gonił kryzys. Początkowo trasa biegła asfaltem, słońce dość mocno przyświecało i dało mi się we znaki. Pierwszy podbieg był bardzo długi i byłam zadowolona, kiedy wybiegłam na prostą. To nie zmienia faktu, że kiedy dobiegłam do miejsca, w którym zaczynała się druga pętla, konałam ze zmęczenia. Miałam ochotę mordować i byłam na siebie zła za moją głupotę. Nie dość, że w nocy nie zmrużyłam oka, to na dodatek nie byłam kondycyjnie przygotowana do takich podbiegów. Drugi mnie prawie załatwił i wiedziałam, że mam marne szanse na zrobienie trzeciej pętli. Po wybiegnięciu na prostą posłuszeństwa zaczęły odmawiać mięśnie. Pokutował brak wybiegania na dłuższych dystansach. Musiałam maszerować tam, gdzie w normalnych okolicznościach mogłabym biec. I tak kilka kilometrów na zmianę szłam i biegłam. Gdzieś około 9 kilometra zrozumiałam, że nie ma trzeciej pętli. Nadal biegliśmy grzbietem góry, a żeby zmieścić kolejne okrążenie w 5 kilometrach, już musielibyśmy zbiegać. Wiatr w żaglach poczułam dopiero na zbiegu, czyli około 11 kilometra. Wiedziałam, że jednak dotrę do mety, że dam radę i... że nigdy więcej...


Starałam się obserwować swoje tętno, specjalnie po to wzięłam pulsometr. Wiedziałam, kiedy muszę zwolnić, żeby wyrównać oddech. Ostatnia rzecz jakiej potrzebowałam, to bezdech i zakwaszenie mięśni.


Ten start dużo mnie nauczył, więcej niż wszystkie poprzednie razem wzięte. Po pierwsze- regeneracja, po drugie- nic na siłę, trzeba wiedzieć kiedy odpuścić (mogłam się przepisać na krótki dystans), po trzecie- nie robi się treningu siłowego na dzień przed startem, nie po tak długiej przerwie w bieganiu, po czwarte- założyłam sobie zbyt ambitne cele i będzie ciężko sprostać wyzwaniom, no chyba że jakimś cudem wygospodaruję czas na treningi.
Jakby nie było, jestem dumna z tego, że po pokonaniu 14,7 km w czasie 1 godziny 52 minut, jednak udało mi się dobiec (nie dojść) do mety. I chyba nawet się uśmiechałam ;) Czy jestem z siebie zadowolona? Biorąc pod uwagę wcześniejsze osiągnięcia, raczej średnio, ale z drugiej strony czego mogłam się spodziewać? Czy wystartuję w kolejnych zawodach? Tak i to nie dlatego, że są zapłacone. Po prostu nie wolno się poddawać. Cokolwiek sobie myślałam biegnąc wtedy pod górę i przez las, dziś nie ma to znaczenia. Liczy się to, że była meta i jest medal :)


Jedno jest pewne. Przed kolejnymi zawodami opiekę nad dzieckiem powierzam tatusiowi i grzecznie idę spać. Będę mega zadowolona, jeśli uda mi się pobiegać chociaż trzy razy w tygodniu. Zobaczymy, na ile będzie to realne.
Następny start na początku lipca - Limanowa Forrest. Ten potraktuję stricte treningowo przed kolejnymi Perłami w sierpniu.

Kinga

sobota, 10 czerwca 2017

Skąd się wziął mój "eating disorder" i co mnie motywuje

Jutro kolejny start - Perły Małopolski w Wapiennym. Nie mogę powiedzieć, żebym była jakoś specjalnie przygotowana do tego biegu. Można sobie zaplanować to i tamto, a w rzeczywistości zawsze​ wychodzi inaczej...
W ciągu ostatnich trzech tygodni nie brakowało mi chwil zwątpienia i rezygnacji​. Nie poddałam się tylko dlatego, że miałam nad sobą bata. Z resztą nie wiem, czy mogę pisać, że się nie poddałam, bo tak naprawdę to gdyby nie mój facet i jego "idź poćwiczyć", to pewno bym odpuściła...
Nie jest łatwo. Często jestem niewyspana i zmęczona. Od jakiegoś czasu zmagamy się z kolką niemowlęcą. Mamy za sobą przeprowadzkę (powrót do Krakowa) i jesteśmy w trakcie remontu mieszkania. Czasem wydaje mi się, że Spartanka, która kiedyś osiągała całkiem niezłe wyniki w sporcie to była jakaś inna osoba, że to nie mogłam być ja.
A jednak nadal jestem aktywna. Wiem, że byłabym na siebie zła, gdybym niczego nie robiła i nawet te 50 minut ćwiczeń z Mel B potrafi uratować mój dzień. Nawet jeśli robię coś, czego się nie powinno robić, czyli trenuję na zmęczeniu i bez regeneracji, wiem że w tej chwili nie może być inaczej. Kiedyś podczas treningu miałam wrażenie, że biegnę śpiąc. Każdy krok był mega udręką, miałam ochotę rozpłakać się i pójść do domu, ale przebiegłam te kilka kilometrów. Każda forma ruchu w każdej wolnej chwili jest ważna. Powtarzam sobie, że to jest etap przejściowy, że będzie lepiej jak mały podrośnie i to mi dodaje sił.
Wiem, że byłoby ze mną bardzo kiepsko, gdybym całkowicie zrezygnowała ze sportu. Od nastu lat mam przed oczami wizję utytej mnie... Skąd to się wzięło? Moja mama sporo przytyła w ciąży i późniejszym okresie. Często słyszałam, że nadwagę mamy w genach i choćbym nie wiem co robiła, to i tak mnie nie ominie. Na moje własne nieszczęście potrafię sobie wszystkiego odmówić jeśli tylko chcę, a to się może niestety bardzo źle skończyć. I pewno gdyby nie to, że karmię piersią, to byłabym teraz na jakiejś "restrykcyjnej" diecie bez węglowodanów. Ale że muszę dbać o takiego małego człowieczka, jem w miarę normalnie. No chyba, że mam jakiś stres, wracam wtedy do punktu wyjścia i gdyby nie upomnienia najbliższych, to pewno bym nic nie jadła.
Kiedyś wszystko opierało się na prostym stwierdzeniu "ćwiczę, żeby nie utyć". Dziś jestem aktywna, żeby nie zwariować i żeby mieć lepszą kondycję. Ważę 63,5kg i jest mi z tym dobrze. W zasadzie niczego sobie nie odmawiam i jem to co lubię, na przykład masło orzechowe ;-)
Wiadomo, że w tym roku mogę zapomnieć o jakiś świetnych wynikach, ale nie rezygnuję. Wiem, że jutro nie będzie łatwo. Przede mną jakieś 15 km, treningowo biegam zazwyczaj około 7 km... Oby pogoda dopisała, czytaj... oby nie było upału.
Mała Fasolka (hm, już nie taka mała...) będzie mi kibicować i to jest chyba najlepsza z możliwych motywacji.

Kinga

poniedziałek, 22 maja 2017

Perły Małopolski w Szczawnicy - 21 maja 2017

Mam za sobą pierwszy start w tym sezonie, na początek na dość krótkim, bo 4-kilometrowym dystansie. Jestem zadowolona z wyniku. Biorąc pod uwagę, że zrobiłam tylko kilka treningów w płaskim terenie, całkiem nieźle dałam sobie radę na podbiegach. Nie miałam zadyszki ani kolki. Najważniejsze chyba jest to, że ani przez chwilę nie zwątpiłam w siebie, nawet wtedy, kiedy wiatr wiał mi prosto w twarz i trudniej się biegło.



Wychodzi na to, że istnieje nie tylko pamięć mięśniowa, ale też wydolnościowa, bo nie spodziewałam się tak dobrego wyniku... Mój organizm jakby sam przełączył się w tryb rywalizacji. Pamiętałam o tym, żeby zbiegać na lekko ugiętych nogach i to też zadziałało na moją koszyść. Dobrze jest czasem posłuchać rad bardziej doświadczonych biegaczy... dziękuję Janusz :)
Adrenalina dała o sobie znać i długo nie mogłam zasnąć. Bardzo mi tego brakowało przez kilka ostatnich miesięcy i już nie mogę się doczekać kolejnego startu - już za 3 tygodnie w Wapiennym w Magurach.


Czy może być coś piękniejszego od biegania? ;)

Kinga

sobota, 20 maja 2017

Trening czyni mistrza

Poniżej podsumowanie moich przygotowań do pierwszego startu w tym roku...


i krótka historia obrazkowa o tym jak wrócić do formy po ciąży... ;)

Kinga

piątek, 19 maja 2017

Test nowego nabytku - Mizuno Wave Sayonara 3

Po kilkumiesięcznej przerwie w bieganiu przyszedł czas na odświeżenie "garderoby", głównie butów. Moje Asics'y są już dosyć wyświechtane... swoje zrobiły i mogą przejść na zasłużoną emeryturę ;)
W sklepie Dotsport w Krakowie trafiłam na przedstawiciela firmy Mizuno i dałam się namówić na zakup modelu Wave Sayonara 3.


Informacja od producenta:
- waga 210 g (damski),
- daje odczucie lekkiego biegu w świetnie amortyzujących butach,
- stawia na bardziej treningowe i codzienne użytkowanie,
- udoskonalona cholewka daje lepsze trzymanie śródstopia,
- zawiera piankę U4iC, która w unikalny sposób pochłania drgania i amortyzuje stopę,
- technologia SmoothRide umożliwia lepsze przetaczanie stopy podczas biegu.

Buty zdążyłam już przetestować i jak na razie jestem z nich bardzo zadowolona. Używam ich stricte treningowo i przede mną jest jeszcze jeden zakup - buty startowe, ale z tym mogę poczekać do września.




Wymyślam coraz to nowsze trasy biegowe, żeby nie było nudno. Staram się przebiec od 7,5 do 10 km. Na dłuższe wybiegania przyjdzie jeszcze czas. Na razie powoli udaje mi się schodzić poniżej 6 min na km, ale czuję że wydolnościowo jestem jeszcze słaba. Za to nie mogę narzekać na brak siły w mięśniach, tak jakbym w ogóle nie miała przerwy w bieganiu.
Jedyne wyzwanie na ten moment to zgranie treningów z karmieniem dziecka, ale pomału ogarniam temat. Są wzloty i upadki, ale staram się nie poddawać. Nieoceniona jest pomoc bliskich, zwłaszcza babci, która godzi się na godzinę zostać z maleństwem ;)

Kinga

środa, 17 maja 2017

Rower wyprowadzony na spacer

Pogoda sprzyja, więc trzeba było wykorzystać okazję i pojeździć na rowerze. Nie samym bieganiem i wzmacnianiem żyje człowiek ;)


Dziś krótko, bo zaledwie 8 km, ale po tak długiej przerwie lepiej nie ryzykować bólu pośladków przez następne kilka dni.
Zakupiony dawno temu sprzęt świetnie się sprawdza i to jest najważniejsze.


Przede mną jeszcze krótki trening biegowy, jeśli mały na to pozwoli ;)

Kinga

niedziela, 14 maja 2017

Dlaczego warto ćwiczyć mięśnie brzucha?

Choćby po to, żeby szybko wrócić do formy po urodzeniu dziecka...

Prawy dolny róg - 37 tydzień ciąży, góra - 5 dni po porodzie, lewy dolny róg - miesiąc po porodzie.


Jest lepiej niż się spodziewałam :)

Kinga

czwartek, 11 maja 2017

Dyszka pękła

Założony cel został osiągnięty. Udało mi się przebiec 10 km, może nie w jakimś rewelacyjnym tempie, ale nie to jest teraz najważniejsze. Liczą się chęci i motywacja, forma przyjdzie z czasem ;)



Pierwsze 4 kilometry były tragiczne. Już zdążyłam zapomnieć o tym, że jestem długodystansowcem i rozgrzewam się dopiero po kilku kilometrach. Za to ostatnie 2 biegło mi się już naprawdę fajnie, prawie jak za starych dobrych czasów...
Za tydzień mój pierwszy start w tym roku -  Perły Małopolski w Szczawnicy. Przede wszystkim liczę na dobrą zabawę, bo na jakiś super dobry wynik na razie nie mam co liczyć. Muszę się uzbroić w cierpliwość.


Na razie spróbuję swoich sił na krótkim i niewymagającym dystansie. Poprzeczkę podnoszę sobie dopiero w połowie czerwca, a ukoronowaniem tegorocznych startów mają być biegi na dystansie półmaratonu.

Kinga

środa, 10 maja 2017

Powrót do biegnia

Powrót do treningów biegowych po 8 miesiącach przerwy nie jest łatwy, mimo że przez cały ten czas byłam w miarę aktywna. Zaczęłam w zeszły piątek. Na początek postanowiłam zrobić jedną pętlę, czyli niewiele ponad 4 km. Dwa dni później udało mi się zwiększyć dystans do 6 km, a wczoraj przebiegłam prawie 8,5 km, z tym że momentami musiałam iść... Myślę, że powoli uda mi się wrócić do formy sprzed ciąży.


Za pierwszym i drugim razem biegło mi się dość ciężko. Czułam jak bardzo pospinane mam mięśnie. Wczorajszy dystans to niewątpliwie zasługa tego, że dzień wcześniej "zrolowałam" mięśnie. Fakt jest taki, że połowa sukcesu każdego treningu to właściwy stretching.
Jutro spróbuję złamać dyszkę. Zobaczymy, czy się uda ;)

Kinga

piątek, 5 maja 2017

Trenuję z Mel B

Mniej więcej od tygodnia urozmaicam sobie treningi ćwiczeniami z Mel B. Jej 10- minutowe zestawy ćwiczeń są całkiem niezłe i z autopsji wiem, że przynoszą efekty. Od przyszłego tygodnia zamierzam zacząć treningi siłowe z prawdziwego znaczenia. Tymczasem polecam te zestawy ćwiczeń:

Mel B - 20 minutowy trening całego ciała

Mel B - 15 minutowy trening cardio

Mel B 10 minutowy trening ramion

Mel B 10 minutowy trening klatki piersiowej i pleców #6

Mel B - 10 minutowy trening brzucha

Mel B 10 minutowy trening pośladków

Mel B - trening ABS

Wystarczy pół godziny dziennie, żeby powoli zacząć wracać do formy.

Kinga

piątek, 28 kwietnia 2017

Dziecko śpi, a mama ćwiczy...

Przygotowałam sobie poporodowy plan treningowy, bo od czegoś trzeba zacząć. Mile zaskoczyło mnie to, że po prawie 9 miesiącach przerwy w treningach udało mi się przez dwie minuty utrzymać plank'a. Na razie nie robię przysiadów i wykroków. Dam sobie jeszcze z tydzień, a potem spróbuję, na razie bez obciążenia.


Przytyłam w ciąży 10 kilogramów, ale już mi się udało zrzucić ten zbędny balast. Myślę, że za kilka tygodni będę w całkiem niezłej formie. Wiadomo, że lepiej się biega bez dodatkowych kilogramów.
Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła potrenować bieganie z moim maleństwem i wypróbować zakupiony specjalnie w tym celu sprzęt ;)


Mamy taki zamiar, żeby pobiec razem w Krakowskim Biegu Sylwestrowym. Czas pokaże, czy uda nam się go zrealizować :)

Kinga

czwartek, 27 kwietnia 2017

Cele biegowe na rok 2017

Minęły dwa tygodnie od porodu, od kilku dni mogę się w miarę normalnie ruszać, chodzić i siedzieć. Powoli trzeba wrócić do treningów. Zaczęłam od spacerów z 1 kg hantelkami. Wczoraj było niewiele ponad cztery kilometry, a dziś pięć.


Mimo kilkumiesięcznej przerwy w bieganiu, postawiłam sobie ambitny cel startów w cyklu Perły Małopolski. Zaczynam od biegu w Szczawnicy 21 maja na dystansie 5 km.

21 maja -> Szczawnica Pieniński Park Narodowy -> +5 km (4,3km)

11 czerwca -> Wapienne Magurski Park Narodowy -> +10 km (14,7km)

2 lipca -> IX Bieg Górski Limanowa Forrest -> 7 km

27 sierpnia -> Zawoja Babiogórski Park Narodowy -> +10 km (13,2km)

3 września -> Kraków Business Run - 3,8 km (sztafeta)

17 września -> Kościelisko Tatrzański Park Narodowy -> +20 km

1 października -> IX Bieg Uliczny Sądecka Dycha o Puchar Newagu S.A. -> 10 km

15 października -> 4. PZU Cracovia Półmaraton -> 21 km 97,5 m

22 października -> Rabka Zdrój Gorczański Park Narodowy -> +20 km

31 grudnia -> Krakowski Bieg Sylwestrowy -> 5 lub 10 km

Są cele, jest więc motywacja :)

Kinga

wtorek, 11 kwietnia 2017

Reaktywacja

Kim jestem?
Korpoludkiem od kilku lat amatorsko uprawiającym sport. Aktywność fizyczna pozwala mi nie zwariować, uwalnia od stresu i frustracji.

Co mnie motywuje?
Każde kolejne osiągniecie. Lubię sobie podnosić poprzeczkę, stawiać nowe wyzwania.

Dotychczasowe osiągnięcia:

15. PZU Cracovia Maraton 42 km 195 m 2016 -> 03:48:22 h
PKO Półmaraton Szczecin 21 km 97,5 m 2015 -> 1:43:27 h
Bieg Kraków Skotniki 13,36 km 2015 -> 1:04:15 h (2 miejsce w kategorii K30)
Krakowski Bieg Sylwestrowy Radosna Dziesiątka 10 km 2015 -> 00:51:31 h (IX Bieg Uliczny Sądecka Dycha o Puchar Newagu 1.X.2017 00:48:54 h)
VIII Bieg Górski Limanowa Forrest 7 km 2016 -> 45:46:49 h
6. Essener Firmenlauf 5 km 2016 -> 00:22:19 h

Spartan Race Sprint Hungaroring Budapest 2015 -> 01:09:38 h (23 miejsce w kategorii open kobiet)
Spartan Race Super Kouty 2016 -> 03:32:19 2016 h (15 miejsce w kategorii open kobiet)
Spartan Race Beast Krynica Górska 2016-> 04:22:56 h (10 miejsce w kategorii open kobiet)
Spartan Race Beast European Championship Tatarzanska Łomnica 2015 -> 05:04:26 h (22 miejsce w kategorii open kobiet)


Moim największym dotychczasowym osiągnięciem jest to, że w wieku 35 lat nauczyłam się pływać.

Interesuję się dietetyką i suplementacją. Bardzo lubię gotować.

Kursy i szkolenia:

Mobility AeroActiv -> listopad 2017
Trening dna miednicy AeroActiv -> listopad 2016
Aktywna przez 9 miesięcy AeroActiv -> październik 2016
Certyfikaty
Anatomia funkcjonalna w treningu AeroActiv -> marzec 2015
Dieta i suplementacja 2 Open Mind -> czerwiec 2014
TRX GSTC -> maj 2014
Dieta i suplementacja 1 Open Mind -> marzec 2014
Kurs podstawowy instruktora fitness AeroActiv / Reha-Fit -> październik 2013 - styczeń 2014

Od jakiegoś czasu majaczy mi na horyzoncie nowy cel - triathlon. Do tej pory tylko kibicowałam, ale chyba najwyższa pora, żeby samej spróbować.
Jest czas, żeby się przygotować i jest motywacja. Samozaparcia i dyscypliny też mi nie brakuje.

Kinga