Cóż za fantastyczny dzień, zaczęty pysznym śniadaniem- kanapki z szynką i żółtym serem, a do tego kubek gorącego kakao... :)
Dziś byłam na dniach otwartych w klubie, w ktorym trenuje. O 11.00 mieliśmy pumpa, czyli ćwiczenia ze sztangą. Sama sztanga nie waży dużo, chyba około 1,95kg. Dodatkowe obciążenie każdy dobiera sobie według uznania. Na nogi, klatkę piersiową, triceps i wykroki do tyłu biorę po 2,5kg na stronę. Na biceps i barki biorę po 1,25kg na stronę. Lepiej wziąć mniej, zrobić pełne i technicznie poprawne serie niż się forsować czy oszukiwać. Daję sobie czas, stopniowo zwiększam obciążenie.
Ukoronowaniem dnia był team challenge, czyli crossfit... Ćwiczyliśmy w dwóch 6-osobowych zespołach. Najpierw zrobiliśmy krótką rozgrzewkę- skipping, burpees, sklady... a potem przeszliśmy do zrobienia tzw. WOD'a (Workout of the Day), który składał sie z następujących stacji:
* Burpees
* Wyskoki na skrzynię (przyznaję bez bicia, że na razie na nią wchodzę, także na treningach obwodowych)
* Amerykański swing kettlebell (dla kobiet 12kg, dla meżczyzn 20kg)
* Skakanka
* Przysiad z wyciskaniem sztangą (obciązenie do wyboru- 2,5kg albo 5kg na stronę)
* Bieg z 20kg ciężarem- tam i z powrotem- w sumie jakieś 8 metrów
Każde ćwiczenie oprócz ostatniego miało 20 powtórzeń, w pierwszej wersji miało być 30, ale nie wiem czy dalibyśmy radę ;)
Prawie bym zapomniała, że na dogrywkę ciągnelismy na linie sampchód osobowy... całą szóstką oczywiście :D
Było EXTRA!! Mój wstęp do trenowania crossfit'u. Chyba się zajawiłam i na stałe dołączę do grupy :)
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz