wtorek, 31 grudnia 2013

Fitness freak ;)

Kiedyś usłyszałam od jednej znajomej, że mam fantastyczne życie i... ona ma rację. Tyle się działo, a tyle jeszcze przede mną :)

W zeszłym roku bawiłam się na Sylwestrowej domówce u znajomych, w tym roku mam domówkę u siebie ;) ale po kolei...

Zaczęło się od noworocznego flashmob'a, 5 stycznia w jednej z dużych galerii handlowych. Jak dla mnie galerie nadają się głównie do organizowania takich wydarzeń, poza tym to nie cierpię w nich przebywać. Było super!!

Bokwa® Flashmob - Bonarka Krakow -05.01.2013

W styczniu był jeszcze maraton zumby i wyprawa na narty do Koninek, a konkretnie na oślą łączkę. A na zumbie tańczyłyśmy m. in. do tego kawałka:

Kasma (Yalın)

W lutym były trzy maratony zumby, z czego jeden w basenie - aqua zumba... Świętowałam wtedy swoją rocznicę zakręcenia na punkcie "z". Był też oczywiście nowy zumbowy przebój:

Chayanne - Torero
Bardz, bardzo energetyczna i pozytywna piosenka, mogłabym tańczyć całą noc ;) A może ktoś zatańczy ze mną?

Marzec... kolejny maraton, a jak... :) Nawet jakiś dyplom dostałam :)

Maraton COM-COMpetition

Ale żeby nie być monotematycznym, było też wyjście na kręgle i huczne obchodzenie dnia Świętego Patryka przy kuflu, hm... kilku kuflach zielonego piwa ;) Zaczęłam na nowo ćwiczyć brzuch. Efekty są... i to jakie... Muzyczny akcent:

Enej - Tak smakuje życie

O tym, że w kwietniu był kolejny maraton, albo może nawet dwa, chyba nie muszę pisać ;)
Poza tym wybrałyśmy się w Tatry. Miejsce może niezbyt trafione, trudne warunki, śnieg po pas, brak odpowiedniego przygotowania, jeśli chodzi o sprzęt. Na szczęście wszystkie mamy kondycję i zapał, bo w przeciwnym razie nie wiem, jak by się ta wycieczka skończyła... I kolejny hit:

daddy yankee - en sus marcas listos fuera

Maj zaczął się niestety od problemów zdrowotnych, ale przy okazji wyszło na jaw, kto naprawdę jest przyjacielem :) Kupiłam rower. Był maraton, konsekwentnie, aqua zumby i... impreza urodzinowa kumpla... Nie mogło też zabraknąć nowego zumbowego przeboju:

Chak Glassi (Full video song) Pyaar Ka punchnama

Czerwiec zainaugurowałyśmy wielką zumbową imprezą pod kopcem, moją ostatnią ;) Było super!! Tańczyłam praktycznie bez przerwy przez sześć godzin. A po imprezie, coś około drugiej nad ranem, pojechaliśmy ze znajomymi skosztować pod tandetą słynnych kiełbasek z grilla... mniam... przecież po to się spala kalorie na zumbie, żeby je później móc uzupełnić ;) Zmieniłam pracę i miałam prawdziwą sesję fotograficzną, z makijażem itp. itd. Wróciłam z podróży służbowej i zmieniłam klub fitness. Właśnie wtedy zumba zaczęła powoli odchodzić na dalszy plan, żeby w końcu całkowicie zniknąć z mojego grafika... W czerwcu udało mi się też pojechać w Tatry i zaliczyć Starobociański Wierch. Przy okazji pobiłam swój rekord wysokości.

Jak widać pierwsza połowa roku minęła pod znakiem zumby. Kto by pomyślał, że to się aż tak bardzo zmieni...

Początkiem lipca grał mi w uszach jeszcze jeden zumbowy kawałek:

Bata-Bata

Szybko zaczęłam się nudzić w nowej pracy. Przeczytałam dziesiątki blogów o sporcie i fitnessie. Zaczęłam szukać innej pracy. Odkrywałam nowe rodzaje treningów, codziennie szłam na coś innego. Wypociłam wszystkie minerały i witaminy, musiałam sięgnąć po suplementy i zmienić dietę. Na szczęście było lato, nie brakowało świeżych owoców i warzyw.
Śmieszne, głupie i żałosne było tylko jedno... dostałam maila od byłego faceta i zaczęłam rozkminiać :/ ale już mi minęło. Muzyka w troche innym klimacie:

Eminem - Without Me

W sierpniu zaczęłam, zaczęłyśmy pisać tego bloga. W mojej głowie pojawił się pomysł zrobienia kursu IF, który jest właśnie w końcowej fazie realizacji. Całkowicie zakręciłam się na punkcie sportu i stawiania sobie nowych wyzwań. Mniej więcej w połowie miesiąca był babski wieczór, ale nie panieński... pizza, piwo, ploty... jak to kobiety ;) Znalazłam nową pracę.

Wrzesień był bezrobotny, czas na pozałatwianie różnych zaległych spraw, chwila odpoczynku w ciągłym biegu gdzieś tam przed siebie, byle do przodu... W połowie miesiąca były dni otwarte w moim nowym klubie, m. in. team challenge, było super!! Muzyka jest moim życiem, zaraz obok sportu:

Avicii vs Nicky Romero - I Could Be The One (Nicktim)

Od października zaczęłam nową pracę. Praca, jedzenie, sport, spanie... praca, jedzenie, sport, spanie... Zaczęłam naukę pływania, kontynuuję i chyba całkiem nieźle mi idzie. Rozpoczął się kurs IF i tak o to mam "wyrwaną z życiorysu" końcówkę roku. Po nocach śni mi się anatomia i biomechanika. Staram się nauczyć układu na zaliczenie dance aerobic, bo wszystkie inne rodzaje zajęć fitness już udało mi się pozaliczać. Do przewałkowania mam też fizjologię wysiłku i profilaktykę kontuzji i urazów.
W połowie listopada byłam na otwarciu nowego klubu crossfit'owego w Krk. A pod koniec miesiąca na jednym ze zjazdów udało mi się w końcu wskoczyć na ławeczkę treningową. W każdej ręce trzymałam 6 kg hantelek. Taki mój mały sportowy sukces :)
Święta spędziłam w domu rodzinnym, a Sylwestra spędzam u siebie. I wcale mi się nie chce nigdzie wychodzić...



Mam nadzieję, że nowy rok też będzie intensywny, ciekawy, pełen zmian i nowych wyzwań. W każdym razie jestem dobrej myśli :)

Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz