Przyznaję bez bicia, że miałam ostatnio spadek formy. Chodzi o psychę. Coś się popsuło, coś siadło. Jak zazwyczaj daję z siebie 200% normy, to ostatnio było 75%. Dlaczego? Nie wiem... ale dziś byłam na zajęciach u instruktorki, która od ponad roku jest dla mnie oparciem i motywacją, mimo iż ostatnio rzadko z nią ćwiczę.
Najpierw był fit ball, a potem TRX. Pompki to moje "ulubione ćwiczenie", moja pięta Achillesa, więc chciałam robić damskie. Nagle padło hasło: Kinga, zmęczona jesteś? (...) Dowaliła sobie na fit ball'u... ;) Uwielbiam konstruktywny feedback Ali. Od razu nabrałam energii. Dasz radę. Jeśli nie Ty, to kto? Głowa poddaje się pierwsza. Nie obyło się bez burpees. Dzień bez burpees jest dniem straconym ;)
Nakręciłam się do tego stopnia, że po TRX'ie poszłam jeszcze na 15 minut pobiegać na bieżni. Dobry trener to 90% sukcesu, reszta to wkład własny na treningach i odpowiednia dieta.
To był długi dzień, ale nagrodzony świetnym treningiem. Czuję, że żyję!!
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz