Potem przyszła kolej na trening - standardowo 10 km biegania, ręce, brzuch i 30 bonusowych burpees.
Pomyliłam trasę, co z resztą widać na załączonej mapce... ale koniec końców dotarłam do celu, czyli nad Ruhr.
Czuję się jak nowo narodzona. Teraz już tylko relaks :)Dziś kibicuję FC Schalke 04 w meczu przeciw Borussia Dortmund, a potem będę się bawić na imprezie urodzinowej koleżanki. Pewno będą małe grzeszki w diecie, ale przecież nie dajmy się zwariować, raz się żyje ;)
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz