poniedziałek, 29 grudnia 2014

Ile przytyłaś w święta?

To było pierwsze pytanie, które usłyszałam dziś zaraz po wejściu do naszej firmowej kuchni. No kurcze, nie macie ludzie innych problemów? Nie ma się co dziwić, to takie typowe w korporacyjnym świecie... Nie przytyłam, bo mieszkam w FA, to raz. A dwa, święta nie oznaczają, że trzeba żreć jak świnia, że się tak brzydko wyrażę. Pod koniec roku włącza mi się szydera. Nadchodzi czas inwazji "noworocznych postanowień" na siłownię i fitness. Mija zazwyczaj po kilku dniach, najpóźniej w ciągu tygodnia po Nowym Roku. Za to w firmowych kantynach i stołówkach można się nasłuchać, że ho ho... głowa boli... Od jutra jestem na diecie, od jutra nie jem słodyczy, od jutra regularnie uprawiam sport... bla bla bla... a kończy się jak zwykle. Tobie to dobrze, nie musisz się przejmować, bo masz taką świetną sylwetkę. Tja, taka się urodziłam, takie geny ;)


Ja już nawet nie reaguję, bo to i tak nic nie daje, więc po co się denerwować. Robię swoje i jestem zadowolona.

Kinga

2 komentarze:

  1. Nie ogarniam, jak można przytyć nie wiem, ile kilogramów w parę dni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie ogarniam ;) Fajnie, że nie jestem sama!!

      Usuń