czwartek, 8 sierpnia 2013

Czego używam w walce z cellulitem?

Te nieszczęsne nierówności na skórze zobaczyłam w wieku mniej wiecej 24 lat. Nie ćwiczyłam,jadłam byle co,lubiłam czipsy i cole.Pomyślałam że chyba zwolnił mój metabolizm,starzeję się i ze studentki która może mieć wszystko gdzieś bo nadrobi to szybkim metabolizmem,zmieniłam się w swoich oczach w starzejącą się leniwą babe. Na szczęście nigdy nie jest za późno by coś odkręcić i się zmienić.
Cellulitu się pozbylam dopiero niedawno.Walka trwała 1.5roku i mam świadomość tego że to cholerstwo powróci,jeśli znowu się zapuszczę niczym wlosy 8latki przed pierwszą komunią. No i co zrobiłam i robie nadal ? Kilka punktów poniżej:
1.Na pierwszym miejscu jest bezaapelacyjnie zdrowa i zbilansowana dieta.Nie ma gazowanych slodkich napojów. Jeśli mam ochotę na bąbelki to kupuję wodę mineralną gazowaną, wrzucam plaster cytryny i listek mięty i gotowe.Po co pić sam cukier lub jego pochodne typu aspartam i inne takie badziewia?O słodyczach i frytkach odkładających się na udach nie wspominam J...
2.Cwiczenia.Bardzo pomagają mi przysiady,nożycze,płytki Chodakowskiej, pływanie, aquaaerobik.Jeśli się nie ruszysz z kanapy to zapomnij ogładkiej,jędrnej skórze rodem z reklamy Venus firmy Gilette.
3.Masaże są bardzo wskazane. Ja kupiłam dwie fajne rzeczy.Pierwsza z nich to rękawica Kessa do peelingowania ciała.Jest dość ostra ale umiejętnie dawkowana raz w tygodniu krzywdy mi nie zrobiła.Wygląda tak :




Kupiłam ją za 20zł w Mydlarnii u Franciszka.Używam jej pod razem z żelem pod prysznic.Nie potrzeba już do niej peelingu.
Drugą rzeczą w mojej kosmetyczce jest plastikowy wałeczek z rączką,wyglada jakby służył do malowania ścian.Kosztował w Rossmannie ok.12zł i jest dość trwały.Lubię po kazdej kąpieli pomasować się nim.
4.A co do wklepywania,zawijania i smarowania?
Po peelingu można nałożyc błoto z morza martwego : http://www.mydlarnia.info/suszone-czarne-bloto-z-morza-martwego-500-g-cat-236-id-950.aspx




Jest bardzo wydajne, ale trzeba się przygotować na ubrudzoną łazienkę i wygląd zblizony do potwora z bagien.Takie suche błoto wsypuję do miseczki,dolewam troche wody mineralnej (opcjonalnie mozna dodać zamiast wody olejku macadamia który działa antycellulitowo), tak żeby nie było wielkich grudek i żeby uzyskać konsystencję gęstej śmietany.Potem owijam się folią przeźroczystą i czekam 20 min.Pózniej wszystko spłukuję.Wymaga to czasu i chęci,ale efektem jest ładna,gładka i uwolniona z toksyn skóra.Ja robiłam sobie ten zabieg raz na tydzien,czasem na dwa.
Do smarowania bardzo polecam  wszelkie kremy Eveline, ale trzeba popatrzeć na skład.Na samym początku nie powinno być parafiny czy silikonu.Parafina może powodować zapychanie skóry i przydkie krostki na szanownych czterech literach.Co do silikonu to on sprawia złudne wrażenie, że skóra jest wspaniale gładka.Oczywiście to wrażenie mija po zmyciu z siebie tej warstwy.dobrze jest szukać naturalnych produktów jak wspomniany wczesniej olej macadamia.
Do masażu idealnie nadaje się niedrogi specyfik z rossmanna :




W promocji mozna go dostać za mniej niż 10zł.Najlepiej smarować nim wilgotne nogi,wtedy masaż jest dłuższy ,olejek lepiej się rozprowadza.Masaż wykonujemy od dołu do góry nóg.Dodam jeszcze że ma bardzo fajny skład, więc można się obyć bez wsmarowywania w siebie składników chemicznych, które są do znalezienia na stacji benzynowej lub w dziale motoryzacyjnym w markecie
5.Trzeba pić sporo wody.Zawsze biorę do pracy litrowy bidon z wodą mineralną i mam za zadanie wypić wszystko zanim z niej wyjdę.Nie jest to trudne ani nie wymaga wiekszego wysiłku.Dodatkowo wspomagam się czerwoną i zieloną herbatą.
Oczywiscie trzeba sobie zdawać sprawę, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i  bez systematycznego dbania o siebie nie zobaczymy efektów.

Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz