Zawody coraz bliżej, więc nie odpuszczamy na treningach. Wczoraj zamiast typowego biegu z interwałami, ćwiczyliśmy wchodzenie po linie, rzut oszczepem, wbieganie pod górę z dodatkowym obciążeniem (12 kg) i burpees.
Na zawodach używa się oszczepów ważących 600 g, my mieliśmy gryfy ważące około 1 kg, ale chodziło o to, żeby nauczyć się techniki. Prawdopodobieństwo trafienia do celu jest 50 / 50, bo będziemy mieli tylko jedną próbę.
Na szczęście jeden z kolegów jest zorientowany w temacie i udzielił nam dużo pomocnych wskazówek.
Co do wchodzenia po linie, to wszystko zależy od siły rąk i stabilizacji tułowia, choć technika też jest ważna.
Jeżeli w trakcie biegu nie uda się pokonać jakiejś przeszkody, np. trafić oszczepem do celu, trzeba zrobić 30 burpees. Lubię burpees, ale perspektywa robienia ich mniej więcej co 500 m biegu wydaje mi się średnio ciekawa. Raz że traci się na czasie, dwa że jest to bardzo męczące. Tak więc będę się starać pokonać przeszkody. To mój pierwszy Spartan i ciężko mi powiedzieć jak będzie... wyjdzie w praniu ;) Tak czy owak, już nie mogę się doczekać.
Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz