wtorek, 31 grudnia 2013

Fitness freak ;)

Kiedyś usłyszałam od jednej znajomej, że mam fantastyczne życie i... ona ma rację. Tyle się działo, a tyle jeszcze przede mną :)

W zeszłym roku bawiłam się na Sylwestrowej domówce u znajomych, w tym roku mam domówkę u siebie ;) ale po kolei...

Zaczęło się od noworocznego flashmob'a, 5 stycznia w jednej z dużych galerii handlowych. Jak dla mnie galerie nadają się głównie do organizowania takich wydarzeń, poza tym to nie cierpię w nich przebywać. Było super!!

Bokwa® Flashmob - Bonarka Krakow -05.01.2013

W styczniu był jeszcze maraton zumby i wyprawa na narty do Koninek, a konkretnie na oślą łączkę. A na zumbie tańczyłyśmy m. in. do tego kawałka:

Kasma (Yalın)

W lutym były trzy maratony zumby, z czego jeden w basenie - aqua zumba... Świętowałam wtedy swoją rocznicę zakręcenia na punkcie "z". Był też oczywiście nowy zumbowy przebój:

Chayanne - Torero
Bardz, bardzo energetyczna i pozytywna piosenka, mogłabym tańczyć całą noc ;) A może ktoś zatańczy ze mną?

Marzec... kolejny maraton, a jak... :) Nawet jakiś dyplom dostałam :)

Maraton COM-COMpetition

Ale żeby nie być monotematycznym, było też wyjście na kręgle i huczne obchodzenie dnia Świętego Patryka przy kuflu, hm... kilku kuflach zielonego piwa ;) Zaczęłam na nowo ćwiczyć brzuch. Efekty są... i to jakie... Muzyczny akcent:

Enej - Tak smakuje życie

O tym, że w kwietniu był kolejny maraton, albo może nawet dwa, chyba nie muszę pisać ;)
Poza tym wybrałyśmy się w Tatry. Miejsce może niezbyt trafione, trudne warunki, śnieg po pas, brak odpowiedniego przygotowania, jeśli chodzi o sprzęt. Na szczęście wszystkie mamy kondycję i zapał, bo w przeciwnym razie nie wiem, jak by się ta wycieczka skończyła... I kolejny hit:

daddy yankee - en sus marcas listos fuera

Maj zaczął się niestety od problemów zdrowotnych, ale przy okazji wyszło na jaw, kto naprawdę jest przyjacielem :) Kupiłam rower. Był maraton, konsekwentnie, aqua zumby i... impreza urodzinowa kumpla... Nie mogło też zabraknąć nowego zumbowego przeboju:

Chak Glassi (Full video song) Pyaar Ka punchnama

Czerwiec zainaugurowałyśmy wielką zumbową imprezą pod kopcem, moją ostatnią ;) Było super!! Tańczyłam praktycznie bez przerwy przez sześć godzin. A po imprezie, coś około drugiej nad ranem, pojechaliśmy ze znajomymi skosztować pod tandetą słynnych kiełbasek z grilla... mniam... przecież po to się spala kalorie na zumbie, żeby je później móc uzupełnić ;) Zmieniłam pracę i miałam prawdziwą sesję fotograficzną, z makijażem itp. itd. Wróciłam z podróży służbowej i zmieniłam klub fitness. Właśnie wtedy zumba zaczęła powoli odchodzić na dalszy plan, żeby w końcu całkowicie zniknąć z mojego grafika... W czerwcu udało mi się też pojechać w Tatry i zaliczyć Starobociański Wierch. Przy okazji pobiłam swój rekord wysokości.

Jak widać pierwsza połowa roku minęła pod znakiem zumby. Kto by pomyślał, że to się aż tak bardzo zmieni...

Początkiem lipca grał mi w uszach jeszcze jeden zumbowy kawałek:

Bata-Bata

Szybko zaczęłam się nudzić w nowej pracy. Przeczytałam dziesiątki blogów o sporcie i fitnessie. Zaczęłam szukać innej pracy. Odkrywałam nowe rodzaje treningów, codziennie szłam na coś innego. Wypociłam wszystkie minerały i witaminy, musiałam sięgnąć po suplementy i zmienić dietę. Na szczęście było lato, nie brakowało świeżych owoców i warzyw.
Śmieszne, głupie i żałosne było tylko jedno... dostałam maila od byłego faceta i zaczęłam rozkminiać :/ ale już mi minęło. Muzyka w troche innym klimacie:

Eminem - Without Me

W sierpniu zaczęłam, zaczęłyśmy pisać tego bloga. W mojej głowie pojawił się pomysł zrobienia kursu IF, który jest właśnie w końcowej fazie realizacji. Całkowicie zakręciłam się na punkcie sportu i stawiania sobie nowych wyzwań. Mniej więcej w połowie miesiąca był babski wieczór, ale nie panieński... pizza, piwo, ploty... jak to kobiety ;) Znalazłam nową pracę.

Wrzesień był bezrobotny, czas na pozałatwianie różnych zaległych spraw, chwila odpoczynku w ciągłym biegu gdzieś tam przed siebie, byle do przodu... W połowie miesiąca były dni otwarte w moim nowym klubie, m. in. team challenge, było super!! Muzyka jest moim życiem, zaraz obok sportu:

Avicii vs Nicky Romero - I Could Be The One (Nicktim)

Od października zaczęłam nową pracę. Praca, jedzenie, sport, spanie... praca, jedzenie, sport, spanie... Zaczęłam naukę pływania, kontynuuję i chyba całkiem nieźle mi idzie. Rozpoczął się kurs IF i tak o to mam "wyrwaną z życiorysu" końcówkę roku. Po nocach śni mi się anatomia i biomechanika. Staram się nauczyć układu na zaliczenie dance aerobic, bo wszystkie inne rodzaje zajęć fitness już udało mi się pozaliczać. Do przewałkowania mam też fizjologię wysiłku i profilaktykę kontuzji i urazów.
W połowie listopada byłam na otwarciu nowego klubu crossfit'owego w Krk. A pod koniec miesiąca na jednym ze zjazdów udało mi się w końcu wskoczyć na ławeczkę treningową. W każdej ręce trzymałam 6 kg hantelek. Taki mój mały sportowy sukces :)
Święta spędziłam w domu rodzinnym, a Sylwestra spędzam u siebie. I wcale mi się nie chce nigdzie wychodzić...



Mam nadzieję, że nowy rok też będzie intensywny, ciekawy, pełen zmian i nowych wyzwań. W każdym razie jestem dobrej myśli :)

Kinga

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Dziękuję :)

* Lepiej późno niż wcale... pewnej firmie za darmowe lekcje tańca, które zmotywowały mnie do pójścia na zumbę i odgrzebania dawnej pasji
* M za potraktowanie mnie jak stary mebel, za mobilizację do podjęcia życiowej decyzji wejścia w związek na kolejnych 25 lat... no chyba, że wygram w totka albo zostanę prezesem firmy ;)
* Dziwnemu zbiegowi różnych okoliczności za moje mieszkanko w najpiękniejszej dzielnicy Krk
* Przyjaciołom za to, że są, wysłuchają, ochrzanią kiedy trzeba, pomogą, za to że mają dla mnie czas nawet wtedy, kiedy nie mają czasu... chyba jest trudno przyjaźnić się z singlem...
* G za rok świetnej zabawy na zumbie, była moc i energia... ale też za pokazanie mi, jaką osobą ja nie chcę być
* Trenerom FA za entuzjazm, zaangażowanie i profesjonalizm, dzięki Wam odkryłam nowe sportowe horyzonty
* J za to, że zmobilizował mnie do nauki pływania :)
* Mojemu bratu za to, że podziela moją pasję
* Moim rodzicom za to, że nie trzymali mnie pod kloszem i za dobre geny
* Nie wiem komu, ale za muzykę, dzięki niej życie jest o wiele przyjemniejsze
* Za to, że mogę samodzielnie wstać z łóżka, zrobić sobie śniadanie, pójść do pracy, być wśród ludzi, uprawiać sport... i wiele innych rzeczy, które mogę, bo chcę :)


Dziękuję!!
Kinga

sobota, 28 grudnia 2013

Fitness'owa lista przebojów 2013 (♪)

Kolejność jest przypadkowa, ale pozwolę sobie dodać komentarze do niektórych utworów :)

Robin Thicke - Blurred Lines ft. T.I., Pharrell Blurred Lines
Ale trafiłam... ;) ale to tylko dla wtajemniczonych :D

Avicii - Wake Me Up
A ten kawałek kojarzy mi się z zumbą u Sebastiana, ma chłopak energię :)

P!nk - Just Give Me A Reason ft. Nate Ruess
Coś na stretching i... szkoda, że zajęcia już się kończą...

Rihanna - Stay feat. Mikky Ekko

Daft Punk - Get Lucky (Full Video)

The Lumineers - Ho Hey

Naughty Boy - La La La ft. Sam Smith

Calvin Harris feat. Ellie Goulding - I need your love (Nicky Romero remix)
Body workout a Asią :)

Capital Cities - Safe And Sound
You could be my luck
Even if the sky is falling down
I know that we'll be safe and sound ;)

PIERSI - Bałkanica
Kawałek, przy którym ćwiczymy na pumpie biceps. Ja wyciskam 15kg (7,5kg sztanga plus po 3,75kg na stronę). Najciekawszy jest moment od 2:34 min, bo podnosimy na 4, tzn. baaaaaaaardzo powoli... jest zabawa ;)

A Little Party Never Killed Nobody (All We Got)

Martin Garrix - Animals (Original Mix)
Znowu body workout, uwielbiam ten kawałek...

Lady Gaga - Applause
A to pump, hm... ale które ćwiczenie? Wiem, nogi w zakroku, z kombinacją. Bez obciążenia, ale za to z pulsowaniem podczas "applause..."

Tom Odell - Another Love
Bo po każdym treningu trzeba rozciągnąć i rozluźnić mięśnie

Miley Cyrus - Wrecking Ball

Lorde - Royals (US Version)

Gossip - Move in the Right Direction
Mniej więcej od połowy czerwca zmierzam w odpowiednim kierunku...

Flo Rida - Club Can't Handle Me ft. David Guetta
Race walking z Alą :)

Nicki Minaj - Starships (DANCE MIX)

Sensato Ft Pitbull - Booty Booty (Remix Editada)
Bingo Players & Sensato feat. Pitbull - Booty Booty (Rattle)
Rattled Booty (Dj Smoke Clashed Mix)
Chyba nie istnieje niefajny mix tej piosenki, ciężko się zdecydować...

Don Omar - Danza Kuduro ft. Lucenzo (DFM remix)
Dance aerobic a Asią

Lumidee vs Fatman Scoop - Dance 2013
I wanna dance with somebody... with somebody, who loves me :)

Fedde Le Grand and Sultan + Ned Shepard - No Good

2 Chainz, Wiz Khalifa - We Own It (Fast & Furious)
Brzuszki

Zrobiła się z tego całkiem niezła lista przebojów, ale to i tak kropla w morzu dobrej muzyki.

Miłego słuchania :)

Kinga

Ps. Nie mogło zabraknąć kawałka tego wykonawcy ;)
PSY - Gentleman (BFMIX Remix)

piątek, 27 grudnia 2013

Koniec roku na sportowo :)

...bo ja ćwiczę przez cały rok, a nie tylko przed "sezonem bikini" ;) Na szczęście klub, w którym trenuję jest otwarty praktycznie bez przerwy. Plan na najbliższe dni jest następujący:

Piątek 27 grudnia - Pump i race walking - 18.15 do 20.00
Sobota 28 grudnia - Step + brzuch i body workout - 9.30 do 11.30
Niedziela 29 grudnia - ABT i pump - 16.15 do 18.15
Poniedziałek 30 grudnia - TRX body blast i race walking - 18.15 do 20.00

Wtorek 31 grudnia - REST DAY

... a na dobry początek Nowego Roku:

Środa 1 stycznia - Race walking i TRX body blast - 17.15 do 19.15
Czwartek 2 stycznia - Body workout i TRX body blast i zdrowy kręgosłup - 19.15 do 21.00
Piątek 3 stycznia -  TRX Circuit i pump i race walking - 18.15 do 20.00

A co z noworocznym postanowieniem? No niech będzie, przecież wszyscy jakieś mają ;)


Na koniec mały żarcik na temat noworocznych postanowień ;)


Ps. Wczoraj wycisnęłam na klatę 30 kg :)

Kinga

czwartek, 26 grudnia 2013

Dieta "żp"

To, że są Święta, mama albo babcia nagotowały i napiekły jedzenia na kolejne pół roku albo i dłużej, wcale nie oznacza, że należy kolejne wolne dni spędzić przy stole praktycznie od niego nie odchodząc. Przeciwnie, trzeba ruszyć szacowne cztery litery choćby na krótki spacer. Poza tym, to że jest tyle pyszności nie oznacza, że należy koniecznie wszystko zjeść, żeby się przypadkiem nie zepsuło albo nie zmarnowało. Od przybytku głowa nie boli, kochanego ciała nigdy za wiele, ale bez przesady...
Nie mówię, żeby nie skosztować świątecznych przysmaków, ale może by tak przez połowę?
Już się nie mogę doczekać, tu ironia oczywiście, nalotu na siłownię wszystkich tych, którzy poczynią jakieś noworoczne postanowienia... blablabla... ćwiczy się cały rok, a nie z wyrzutów sumienia albo przed urlopem ;) Zajęte bieżnie i tłok na sali fitness to zmora tych, którzy ćwiczą regularnie :/ No nic, jakoś damy radę :)

Kinga

sobota, 21 grudnia 2013

Jak dla mnie "umarła" zumba...

Kiedyś byłam wielką fanką zumby, 2 godziny dziennie to mało, za albo z ulubioną instruktorką jeździłam z klubu do klubu, na kolejne zajęcia...
Po półtorej roku otworzyły mi się oczy. Dlaczego? Zmieniłam klub, tyle że w tym nowym klubie była tylko jedna  godzina zumby dziennie, a dla mnie to było za mało. Na pierwszej godzinie zajęć się rozgrzewam, dopiero na następnej się męczę. Zaczęłam chodzić na inne zajęcia, była więc zumba plus step, body workout, race walking itd.
Po jakimś czasie stwierdziłam, że szkoda mi marnować siły na zumbę, kiedy jest tyle fajnych treningów funkcjonalnych. I tak zumba została w cieniu, ale ciągle gdzieś tam jeszcze była... do czasu, kiedy zaczęłam kurs instruktorski.
Instruktorem zumby można zostać w trakcie jednego weekendu, wystarczy wyłożyć te 350 dolców, czy ile to teraz kosztuje. Żeby zostać instruktorem fitness trzeba... lat?? W każdym razie trzeba dać z siebie 200% albo może więcej. Swoją pierwszą choreografię, z czterech kroków podstawowych- 4 kolana, V step, A step i mambo, układałam 4 godziny. Kolejne kilka poświęciłam, żeby się jej nauczyć, a to dopiero początki.
Choreografię do zumby albo dostajesz na płytach od Beto ;) albo odgapiasz od innego instruktora, albo łączysz obie poprzednie metody... W każdym razie na yt nie brakuje gotowców, wybierasz 10 i masz jak nic godzinę zajęć...
Dziś zaczęłam układać swoje pierwsze zajęcia fitness, zdecydowałam się na TBC- ok. 10 minut rozgrzewki, część główna- ćwiczenia wzmacniające, stretching. Dobrze, że mam półtorej tygodnia wolnego od pracy... czas na dopracowanie konspektu zajęć i przygotowanie się do ich... Brzmi może banalnie, ale nie jest łatwo. Nie ma filmików na yt ;)
Zumba to "połączenie fitnessu z tańcem" pod warunkiem, że instruktor ma przygotowanie do prowadzenia zajęć fitness. Moje koleżanki twierdzą, że zeszczuplały po zumbie, ja sflaczałam. Przed zumbą przez naście lat ćwiczyłam w domu. Miałam swój stały układ ćwiczeń, który gwarantował twardy brzuch, smukłe nogi i ręce. Na zumbie może i spalałam kalorie, ale niekoniecznie tkankę tłuszczową. Dodatkowo obciążałam stawy, zwłaszcza kolanowe. Więcej złego niż dobrego, na szczęście w porę się ocknęłam :)
Chłonę wiedzę z anatomii jak gąbka wodę. Podobnie jest z resztą z biomechaniką. Przede mną jeszcze sporo nauki i treningów, w najbliższym czasie na pewno dietetyka i suplementacja...
Czasem potrzebny jest niewielki impuls, żeby zmienić całe swoje życie. Mogę tylko dziękować losowi albo może sobie samej za takie właśnie impulsy :)

Kinga

niedziela, 15 grudnia 2013

Dzień bez treningu jest dniem straconym ;)

Nie no, oczywiście, że czasem trzeba odpocząć... Ja miałam mój "rest day" w czwartek i kolejny mam dzisiaj. Myślę, że to optymalny układ. Jak odpoczywam? Próbuję przebrnąć przez anatomię i biomechanikę, bo za tydzień mam zaliczenie, a temat choć ciekawy wcale nie jest prosty.

Ale w sumie nie o tym chciałam pisać. Wczoraj nie wytrzymałam i poszłam jednak na trening, spontaniczny i nieplanowy. Wybrałam TRX body blast i race walking.

Race walking to trening na bieżni, którą napędza się siłą własnych mięśni, nie ma żadnego wspomagania z zewnątrz. Dodatkowo można sobie regulować opór. Wyróżnia się tutaj cztery pozycje wyjściowe:
- pierwsza, na górnej części bieżni, gdzie opór jest najmniejszy- tutaj rozgrzewamy staw skokowy i całą stopę, a w trakcie treningu odpoczywamy, krok jest bardzo krótki, stopa częściowo wychodzi poza bieżnię,
- druga, neutralna,
- trzecia, mniej więcej w środkowej części bieżni, gdzie opór jest już dość duży, w tej pozycji wykonuje się wiele równych ćwiczeń- krok długi, chasse, knie lift, side lift, podbiegi, V step, krok skrzyżny etc... możliwości jest bardzo dużo,
- czwarta, w dolnej części bieżni, najczęściej wykonuje się tu podbiegi.
Race walking to świetny trening dla tych, którzy chcą poprawić swoją wydolność oddechową.

O TRX już chyba kiedyś pisałam, ale pomyślałam, że dodam jeszcze kilka słów. Ćwiczenia wykonuje się na specjalnych taśmach zawieszonych u sufitu. Pracuje się przeciwko ciężarowi własnego ciała i sile grawitacji. Technika jest bardzo ważna, w przeciwnym razie można nabawić się poważnej kontuzji. TRX bardzo jasno i wyraźnie pokazuje luki w treningach. Trenuję od pół roku, swoją kondycję i sprawność określam jako bardzo dobre, a jednak na TRX wychodzą jeszcze pewne braki. No nic, będę musiała dorzucić te zajęcia do stałego repertuaru, bo uważam, że warto.

Poniżej kilka przykładowych ćwiczeń z wykorzystaniem TRX:




Wczoraj między kolejnymi seriami ćwiczeń mieliśmy od 30 do 60 sekund kardio- moje ukochane burpees...

Dzisiaj nie trenuję, zabieram się do czytania... mięnie kończyny dolnej... będzie ciekawie ;)

Kinga

środa, 11 grudnia 2013

Znowu w formie :)

W poniedziałek- dance aerobic, body workout i stretching, we wtorek- step, body workout i stretching, a dzisiaj- trening obwodowy... jakie to fantastyczne uczucie znowu móc ćwiczyć!!!!!


Rozgrzewka na bieżni- 20 minut, 10 stacji, 30 sekund ćwiczeń, 10 sekund na przejście do kolejnej stacji, 4 serie, między pierwszą i drugą, oraz drugą i trzecią serią- 5 minut na bieżni (prędkość 6 km/h, nachylenie 8):
- wchodzenie na skrzynię od prawej nogi,
- wchodzenie na skrzynię od lewej nogi,
- swing amerykański- kettlebell 12 kg


- burpees <3 (to jest serduszko ;)
- wyciskanie na klatkę piersiową, na skośnej ławce treningowej, w szerokim podchwycie- 12 kg



- poziomka gimnastyczna
- spięcia brzucha
- męska pompka na bosu (odwróconym tą płaską stroną do góry)


- wiosła- power bag 10kg
- TRX

No a wieczorem lekcja pływania i... udało mi się bez żadnej asekuracji położyć na plecach na wodzie, a nawet kawałek przepłynąć :)
Grunt to się nie poddawać. Jak to mówi moja ulubiona trenerka, głowa poddaje się pierwsza, więc trzeba sobie powiedzieć, że się da radę, a wtedy na pewno się uda.

Kinga

niedziela, 8 grudnia 2013

Kryzys...

mnie dopadł, chyba w związku z kontuzją kolana... :/
W głowie kłębią się pytania, czy to ma sens, czy dalej w to brnąć, czy to był dobry pomysł?? Skończę ten kurs, potem zrobię drugi, następny... dziesiąty... i...?? Ja dziś chyba potrzebuję takiego klakiera, który mi będzie przytakiwał, klaskał, który pochwali moje decyzje. Kryzys jest "globalny", bo dotyczy nie tylko sportu.
Z braku laku dobry kit, więc zostanę samochwałą. Tyle pracy już włożyłam, żeby dojść tu, gdzie jestem. Pół roku intensywnego trenowania dało efekty... twardy, płaski brzuch, jędrne pośladki, czworogłowy też się już ładnie zarysowuje, do tego dochodzi jeszcze poprawa kondycji, wytrzymałości i koordynacji, siła i energia. Przecież nie mogę teraz zrezygnować!!


Muszę się podnieść i iść dalej, nawet jeśli będzie ciężko i będą wątpliwości. Od teraz wprowadzam trzy drobne zmiany:
1. Będę się lepiej, zdrowiej odżywiać
2. Będę pić jedną kawę dziennie
3. Będę się wysypiać i odpoczywać
To chyba nie tak wiele i na pewno do zrobienia. Przynajmniej muszę spróbować :)

Kinga

środa, 4 grudnia 2013

Kontuzja

Tak się właśnie może skończyć upadek na bieżni treningowej, no i jeszcze guzem na czole, siniakiem na ramieniu i zadrapaniami na drugim kolanie. Ale mogło być o wiele gorzej...





Na opuchliznę mam żel chłodzący Nexcare. Wkłada się go do lodówki, a później na nogę, poniżej rany. W sumie to opuchlizna już znacznie zmalała, zrobił się za to siniak.
Ranę przemywam wodą utlenioną i dziś dokupiłam w aptece maść MaxiBiotic. Miejsce dookoła rany smaruję żelem Dip Rilif. Instruktor mi doradził, żeby kupić coś takiego.
Nie wygląda to zbyt dobrze, ale mam pełną, bezbolesną ruchomość stawu. Boli jedynie to miejsce, gdzie jest zdarty naskórek. Sączy się z niego sól fizjologiczna, tak że dość częśto muszę zmieniać opatrunek.

W tym tygodniu nie ma mowy o treningach. Jest trudno, ale nie mam wyjścia. Lepiej sobie teraz trochę odpuścić niż się na dobre urządzić.

Wnioski wyciągnęłam. Niektóre lekcje bywają bolesne ;)

Kinga

poniedziałek, 2 grudnia 2013

"Zakwasy", mikrourazy, przetrenowanie, czyli coś o fizjologii wysiłku

"Wpłynęłam na szeroki przestwór oceanu", dokładnie tak mogę ująć swoje wrażenie z kursu instuktorskiego. Czuję niedosyt wiedzy, chłonę informacje przekazywane przez prowadzących kurs jak gąbka wodę i ciągle mi mało, mało, mało... :)

Wczoraj mieliśmy wykład o fizjologii wysiłku i profilaktyce urazów. Czuję potrzebę podzielenia się nowo zdobytą wiedzą ;)

Już w sobotę na zajęciach z treningu siłowego i kulturystyki dowiedziałam się, że nie istnieje coś takiego jak zakwasy... hm... no to otwieram internet, google, szukam i czytam...
Określenie "zakwasy" wywodzi się z tezy o efekcie zakwaszenia mięśni. Do niedawna uważano, że występujący na drug dzień po wysiłku ból spowodowany jest nagromadzeniem kwasu mlekowego. Jednak okazało się, że ten ból jest wynikiem mikro-urazów włókien mięśniowych. Ból pojawia się od 12 do 48 godzin po wysiłku i może utrzymywać się przez kilka dni.
W walce z "zakwasami" najlepiej sprawdza się zasada regularności i systematyczności treningu. Intensywność i obciążenie treningów należy zwiększać stopniowo i powoli. Trzeba pamiętać o rozgrzewce i stretchingu, a także o piciu wody mineralnej i izotoników (1,5l wody, cytryna, 2 łyżeczki cukru, pół łyżeczki soli). Duże znaczenie ma regeneracja i odpowiednia dieta.

* Cykl Corich, cykl → kwasu mlekowego, przemiany mleczanu podczas intensywnego wysiłku fizycznego: pirogronian wytwarzany w mięśniach podczas → glikolizy zostaje przekształcony w mleczan, który dyfunduje do krwi i jest przez nią transportowany do wątroby, gdzie w procesie → glukoneogenezy ulega przekształceniu w glukozę, roznoszoną następnie przez krew do mięśni i innych tkanek; c. C. przesuwa część obciążenia metabolicznego z pracujących mięśni do wątroby.



Przetrenowanie oznacza zachwianie równowagi między treningiem lub ćwiczeniami a regeneracją. Jego wynikiem jest ostre, długotrwałe wyczerpanie, powodujące spadek możliwości treningowych. Objawy przetrenowania:
- obniżenie wyników
- niechęć do trenowania
- apatia
- senność
- problemy z zaśnięciem
- nerwowość, agresja
- osłabienie organizmu
- nie mijające po odpoczynku poczucie zmęczenia
- wzrost lub spadek tętna spoczynkowego
- spadek mięśniowej masy ciała, a wzrost tłuszczowej
- złamania zmęczeniowe (piszczel, strzałka, 4 krą lędźwiowy, nadgarstek)
- trudno gojące się rany na skórze
- łamliwe paznokcie, wypadanie włosów
- obniżenie tętna przy wysiłku fizycznym
- kontuzje nieadekwatne do obciążenia treningowego
- infekcje
- brak apetytu
- biegunki lub zaparcia

Prostą formą kontroli zmęczenia jest test ortostatyczny. Należy go wykonać rano. Protokół przeprowadzenia tego testu wymaga zapisania tętna w pozycji leżącej, następnie w ciągu 15 – 30 sekund od wstania:
- wzrost tętna o 15-20 jest w normie
- wzrost o 20-30 oznacza zmęczenia
- wzrost o 30-40 oznacza duże zmęczenie- należy odpuścić trening
- wzrost powyżej 40 oznacza przetrenowanie

Zasady treningowe:
- reakcja na wysiłek- dwufazowa- ostra i długofalowa
- swoistość treningu
- tempo wzrostu ryzyka doznania kontuzji
- łatwość utrzymywania osiągnięć

Fizjologia wysiłku i profilaktyka urazów to temat rzeka. Wybrałam to, co dla mnie najciekawsze.

Już nie mogę się doczekać kolejnego zjazdu i nowej porcji wiedzy :)

Kinga

niedziela, 1 grudnia 2013

Jak zniechęcić do wykupienia karnetu w klubie fitness?

Życie bywa zabawne i przewrotne...

W związku z kursem fitness muszę zrobić 25 godzin hospitacji, które polegają na chodzeniu na zajęcia i przyglądaniu się im... zupełnie bez sensu, pomijając fakt, że nie mam na to czasu. Pracuję, trenuję ok. 10 godzin w tygodniu, daję korepetycje z niemieckiego, uczę się pływać, to gdzie tu jeszcze miejsce na podglądanie, jak inni trenują, ćwiczą, meczą się i pocą...? Z resztą wszystkie kluby, do których się zwróciłam, odmówiły darmowego wejścia na zajęcia, także jeden ze znanych sieciowych klubów dla "elity". Dlaczego dla "elity"? Bo trzeba wykupić członkostwo i nie można rozwiązać umowy. Można ją jedynie scedować na kogoś innego... Dziwię się, że w mieście, w którym jest klub na klubie w ogóle ktoś się decyduje na taką umowę lojalnościową, ale to nie moja brocha...
W każdym razie wracając do przewrotnego życia, najpierw była odmowa, a potem zostałam zaproszone na darmowe zajęcia do tegoż właśnie klubu. Cel? Przekonanie mnie do wykupienia członkostwa i karnetu. Ustaliłam termin. wybrałam zajęcia i poszłam.
Zacznę może od tego, że powiedziałam Pani, która mnie zaprosiła, ile w tej chwili płacę za karnet i że jestem z klubu i trenerów bardzo zadowolona. W zasadzie nie mam powodów do zmiany.
Najpierw zostałam oprowadzona po klubie. Pokazano mi "strefę relaksu", gdzie można odpocząć, poczytać, wypić kawę, pożyczyć dvd, skorzystać z internetu. Hm... czy ja byłam w klubie fitness? Jak długo średnio czeka się na zajęcia, kilka minut? A nawet jeśli mam więcej czasu, to wchodzę na bieżnię, a nie sprawdzam pocztę elektroniczną, to chyba oczywiste.
Poszłyśmy dalej, na siłownię, która jest równocześnie pasażem prowadzącym do szatni :/ Po obu stronach pomieszczenia w kształcie L ustawione są maszyny do ćwiczeń siłowych. Świetnie, ludzie przechodzą tamtędy w buciorach, płaszczach, z parasolami... genialny zamysł architekta czy też projektanta wnętrz, gratuluje ;) Schodami zeszłyśmy do drugiej części siłowni, tam gdzie są bieżnie, rowerki  i kącik crossfitowy. Miałam wrażenie, że jest tam ciasno i duszno.
Dalej poszłyśmy na basen... w butach :/ omg... ludzie się kąpią, mają zajęcia z aqua aerobiku, tudzież leżą na leżakach, a zwiedzający potencjalni klienci klubu włażą z buciorami w ich sferę intymną. Też fajnie... gratuluje kolejnego genialnego pomysłu ;)
Moja przewodniczka opowiadała mi o rodzaju zajęć, jakie oferuje klub, m. in. o kettlach, na których jeszcze nie była. I nie, nie wie, czy prowadzi tu zajęcia taki a taki instruktor... bo... nie zna instruktorów... dzień dobry ;)
Po drodze do szatni zostało mi zaproponowane badanie komponentów ciała. Zgodziłam się, choćby z czystej ciekawości- wyniki poniżej:



A poniżej ciekawostki z Internetu:


W końcu dotarłyśmy do szatni i umówiłyśmy się na rozmowę po zajęciach. I tu zonk, mój klucz do szafki nie działał. Poprosiłam inne dziewczyny o pomoc, mogły zamknąć szafkę swoim kluczem, ale moim nie. Po dwóch wycieczkach na recepcję... przez siłownię, schodami na dół, schodami do góry, przez siłownię (to chyba taka atrakcja w ramach rozgrzewki ;) stanęło na tym, że pani z recepcji zamknęła mi szafkę moim kluczem.
Oczywiście spóźniłam się na zajęcia... i zostałam na nie wpuszczona chyba tylko dlatego, że prowadziła je znajoma instruktorka.

Jukari fit to fly- fantastyczne zajęcia i świetny instruktor!!

Jukari fit to fly

Żałuję, że tego typu zajęcia są tylko w tym jednym klubie, ale z tego co udało mi się zorientować sprzęt do ćwiczeń jest dość kosztowny, zwłaszcza że firmowany przez Reebok.

Kolejne zajęcia nie były już takie fajne. Sam typ zajęć, pump, bardzo lubię i chętnie na nie chodzę, ale w moim klubie. Instruktorka była sympatyczna, uśmiechnięta, ale nietechniczna. Mało, że nie zwracała uwagi na błędy trenujących, to na dodatek sama robiła przeprost podczas wykonywania martwego ciągu. Jestem wyczulona na punkcie techniki i czepiam się tego niemiłosiernie. Choć sama mam jeszcze wiele pracy przed sobą, to bardzo się staram. Ja trenuje od pół roku, tamta instruktorka sama mi się przyznała, że jest trenerem od 10 lat. 10 lat do czegoś zobowiązuje. W ogóle bycie trenerem do czegoś zobowiązuje, do poprawnej techniki, ale też do wyglądu.

Po zajęciach kolejna wycieczka na recepcję, po takim pierwszym dniu nie można tam zabłądzić ;) Przebrałam się i poszłam posłuchać, jaką przygotowali dla mnie ofertę "nie do odrzucenia". Opłata administracyjna 50zł, opłata za kartę 20zł, opłata za członkostwo 99zł... już się poczułam jak idiotka... tępy frajer... albo coś podobnego... Karnet open za 150zł miesięcznie zmiażdżył mnie zupełnie...
Biorąc pod uwagę, że mieszkam w jednym z największych miast w Polsce, w którym klubów fitness jest pewno więcej niż ustawa przewiduje i... w sumie, gdybym się uparła, to mogę mieć kartę Multisport za grosze i dzięki temu wstęp do większości z tych klubów... to... oferta ww. klubu przynajmniej w moim wypadku była zupełnie nietrafiona.

Jeśli chce się kogoś przekonać do zmiany klubu fitness, to należy się do tego dobrze przygotować:
- znać rodzaje zajęć z autopsji i własnych "zakwasów", a nie z opisu na stronie www,
- znać instruktorów i ich osiągnięcia,
- nie pozwolić potencjalnemu klientowi iść na zajęcia do słabego technicznie instruktora, zwłaszcza jeśli się wie, że ta osoba trenuje regularnie,
- nie łamać przepisów higieniczno- sanitarnych (wejście w butach na basen).

Zostaje w moim klubie :)

Kinga

niedziela, 17 listopada 2013

Sprawl vs. Burpee

Jedna z moich instruktorek często gęsto każe nam robić sprawl'e podczas treningów, ale... demonstruje burpees. Wczoraj kolega wytłumaczył mi na czym polega różnica:

Sprawl

Burpee

Osobiście wolę burpees ;)

Kinga

sobota, 16 listopada 2013

CrossFit Reebok

Połowa listopada, a ja nie napisałam jeszcze ani jednego posta. Tak się złożyło, że od początku października miałam sporo na głowie... nowa praca, lekcje pływania, korki z niemieckiego, kurs IF... musiałam sobie to wszystko jakoś poukładać, ale obiecuję poprawę i regularne wpisy :)

Miałam dziś dość intensywny dzień, pełna mobilizacja mimo wlekącego się za mną, ze mną od dwóch tygodni przeziębienia.
Z samego rana odebrałam list polecony, byłam u kosmetyczki (paznokcie i brwi), bo... kobieta powinna być zawsze elegancka i zadbana... nawet wtedy, kiedy jest spocona ;)
O 12.15 miałam piątą już lekcję pływania. Tym razem na innym basenie, ale było całkiem nieźle. Przepłynęłam na plecach cały basen, tam i z powrotem, czyli 100 metrów, częściowo bez pomocy instruktora. To taki mój mały sukces :)
Po południu byłam na oficjalnym otwarciu nowego klubu CrossFitowego 72D
Hm... na treningu crossfitowym się spociłam, ale nie zmęczyłam. Za to dostałam później wycisk na TRXie.
Zacznę może od tego pierwszego. Najpierw mieliśmy dość długą, bo ponad 20-minutową rozgrzewkę. Część właściwa, czyli WOD (Workout of the Day) trwała 8 minut:
5 x push ups
10 x air squats
15 x sit ups
Chodziło o to, żeby w ciągu tych 8 minut zrobić jak najwięcej serii, składających się z tych 3 ćwiczeń. Zrobiłam chyba 9, chyba... bo się oczywiście pogubiłam w liczeniu. Podobno można zrobić 15, czyli jestem w połowie drogi do sukcesu :)
Na koniec był krótki stretching.
Na TRXie jako takim byłam drugi raz w życiu i już mniej więcej wiedziałam czym to się je. Nie zmienia to faktu, że nie spodziewałam się tak ciężkiego treningu w grupie, w której 90% uczestników robiło to pierwszy raz. Chyba nie chcę wiedzieć, jak wygląda trening dla grupy zaawansowanej ;) Ćwiczyliśmy głownie nogi i ręce. Co ciekawe, każda seria na TRXie była przeplatana ćwiczeniami kardio. Żałuję, że nie było żadnych ćwiczeń na brzuch. Nie wiem, jak inni, ale ja się zmęczyłam, w końcu o to chodziło.
Myślę, że to fajne miejsce dla fanatyków tego typu sportów. Na pewno warto tam zajrzeć!

To był długi dzień, a teraz jest czas na zasłużony odpoczynek i regenerację mięśni.


Trzeba naładować baterie na kolejny cudowny dzień!!

Kinga

czwartek, 31 października 2013

Trening funkcjonalny

Jakieś dwa tygodnie temu zmieniłam mój plan treningowy. W środy rano, tj. o 7.30 mam trening obwodowy z jedną z moich ulubionych instruktorek. Tak, wiem, dla niektórych to jest zabójcza godzina. Mnie się udaje przełamać i z uporem maniaka zbieram się z łóżka o 5.30, żeby odrobinę wcześniej dojechać do klubu i ok. 20 minut pobiegać na bieżni. Potem zaczynamy właściwy trening, za każdym razem mamy inny zestaw ćwiczeń.

Wczoraj na przykład miałyśmy całe 15 minut wysiłku, tj. 5 minut burpees, 4 minuty wyrzut sztangi z przysiadu, w podchwycie, 3 minuty swing amerykański, 2 minuty damskie pompki na bosu, 1 minuta plank- deska- też na bosu. Między ćwiczeniami były przerwy- 2 minuty, 1 minuta, itd... proporcjonalnie do czasu wykonywania ćwiczenia.

Muszę przyznać, że jestem zadowolona z mojej liczby powtorzeń:
burpees- 70
sztanga 7kg- 100
swing ciężar 5kg- 99
pompki- 65
deska

Za miesiąc robimy powtórkę. Ciekawe, czy uda mi się poprawić wyniki ;)

Tak sobie myślę, że... obwód z rana jak śmietana :) ;)

Po takim wysiłku mam naładowane baterie i dużo zapału do pracy. Kto by pomyślał?

Kinga

niedziela, 20 października 2013

Słowo się rzekło, kobyłka u płotu ;)

Właśnie dostałam informację na maila, że kurs IF zaczyna się w następny weekend. Nareszcie...


Przede mną wiele ciekawych weekendów, będzie się działo. Jestem bardzo podekscytowana, a jednocześnie zastanawiam się, czy podołam. Momentami pomysł wydaje mi się szalony, a z drugiej strony, co mam do stracenia?!

Od jutra zmieniam mój plan treningowy.

PONIEDZIAŁEK - dance aerobic i body workout, a na koniec stretching


WTOREK - step z brzuchem i body workout


ŚRODA rano - trening obwodowy


CZWARTEK - lekcja pływania

PIĄTEK - pump i race walking

Do tego zestawu dołożę sobie codziennie po 15-30 minut interwału na bieżni i obowiązkowo burpees (10 albo 20).

W sobotę i niedzielę odpoczywam :)

Wygląda wariacko? Tak ma być! ;)

Kinga

czwartek, 17 października 2013

Pierwsza lekcja pływania

Już od jakiegoś czasu myślałam o tym, że fajnie by było nauczyć się pływać. Przyznam otwarcie, że to odsuwałam w czasie o kolejne miesiące i tak minął dobry rok. A bo to nie miałam pieniędzy, a bo to właśnie zmieniłam pracę, a bo to coś innego... wymówki...
Aż w końcu znalazła się odpowiednia motywacja albo raczej motywator :) i dzięki temu jestem dziś po pierwszej lekcji pływania. Co więcej, zamierzam kontynuować naukę!!


Instruktor wykazał się mega cierpliwością. W dodatku ma poczucie humoru, a to sprawia, że nauka jest o wiele przyjemniejsza. No i ma się tę satysfakcję, że się złamało jakieś wewnętrzne opory i pokonało strach.

Oj, będzie mi się dzisiaj dobrze spało :)

Kinga

poniedziałek, 14 października 2013

Czas na nowe wyzwanie ;)

Właśnie skończyłam mój burpees challenge, zrobiłam dziś wymarzoną 30stkę, jestem z siebie dumna.


Od następnego poniedziałku stawiam przed sobą kolejne wyzwanie :)


Startuje z poziomu Beginner, a potem kto wie...


O to chodzi!!!

Kinga

niedziela, 6 października 2013

Mleko

...ma chyba równie wielu zwolenników, co i przeciwników. Media na przemian nakręcają kampanię "za" i "przeciw". W sumie nie wiadomo, komu i w co wierzyć- babci czy amerykańskim naukowcom ;)

Postaram się napisać same fakty o mleku i niech każdy sam zdecyduje pić czy nie pić.

Do związków azotowych obecnych w mleku należą:
* Kazeina- to najważniejsze białko mleka (2,4%- 2,6% w mleku krowim)
* Związki azotowe niebiałkowe
* Białka serwatkowe

Kazeina podpuszczkowa ułatwia wchłanianie białka z przewodu pokarmowego, ponieważ pokarm pozostaje w nim dłużej. Podpuszczka występuje tylko u osobników młodych, dlatego niektóre źródła podają, że spożywanie mleka przez osobniki dorosłe nie dostarcza zbyt wielkiej ilości białka i wapnia, gdyż mleko nie jest w pełni przyswajane przez przewód pokarmowy.
Kazeina jest białkiem najbardziej przydatnym jako materiał budulcowy do syntezy hemoglobiny i białek osocza krwi. Po spożyciu mleka kazeina tworzy w żołądku skrzep, który jest bardziej podatny na działanie enzymów trawiennych niż, np.: białka w produktach mięsnych.


Laktoza, zwana cukrem mlecznym, jest najważniejszym węglowodanem mleka (4,5%- 4,8% w mleku krowim).
W jelicie cienkim, obecna w rąbku szczoteczkowym błony śluzowej ssaków, enzym laktaza rozkłada laktozę na składowe cukry proste – glukozę i galaktozę, które ulegają wchłanianiu (absorpcji jelitowej). U człowieka najwyższa aktywność laktazy występuje u noworodków i niemowląt w okresie karmienia piersią, później stopniowo zmniejsza się z wiekiem i u większości osób dorosłych osiąga zaledwie 10% aktywności pierwotnej.
Najczęściej spotykanym schorzeniem jest pierwotny niedobór laktazy typu dorosłych, a także wtórny niedobór laktazy spowodowany działaniem czynników chorobotwórczych na błonę śluzową jelita cienkiego. Wyjątkowo rzadko zdarza się genetycznie uwarunkowany wrodzony niedobór laktazy. Na podstawie przeprowadzonych badań naukowych ocenia się, że w Polsce u 17-37% populacji dorosłej występuje niedobór laktazy, co może prowadzić do występowania objawów nietolerancji laktozy.
Objawy takie nie pojawiają się po spożyciu takich produktów mlecznych jak np. zsiadłe mleko, kefir, jogurt czy sery, w których na skutek procesów fermentacyjnych z udziałem bakterii mlekowych obecność laktozy jest znacznie ograniczona, gdyż ulega przetworzeniu na kwas mlekowy.


Nietolerancja laktozy jest rodzajem nietolerancji pokarmowej, która spowodowana jest niedostatecznym trawieniem laktozy, dwucukru obecnego w niektórych pokarmach mlecznych. Zbyt mała aktywność laktazy, enzymu odpowiedzialnego za trawienie laktozy prowadzi do występowania objawów klinicznych.
Wyróżnia się nietolerancję:
* wrodzoną (alaktazja), którą stwierdza się bardzo rzadko - dziecko od momentu poczęcia nie posiada zdolności wytwarzania enzymu laktazy;
* pierwotną - występującą u osób dorosłych (hipolaktazja typu dorosłych), dziedziczona jako cecha autosomalna recesywna, najczęstsza forma genetycznie uwarunkowanego niedoboru laktazy; ujawnia się w okresie dojrzewania lub we wczesnym wieku dorosłym; przy tego typie nietolerancji rzadko występuje całkowity zanik wytwarzania laktazy;
* wtórną (nabytą) – mająca charakter przejściowy bądź utrwalony, w zależności od rodzaju i czasu działania czynnika uszkadzającego błonę śluzową jelita cienkiego; charakter przejściowy występuje najczęściej w wyniku stosowania leków niszczących błonę śluzową jelita, takich jak: antybiotyki, czy niesteroidowe leki przeciwzapalne; poważniejsza forma utrwalona pojawia się przy przewlekłych stanach chorobowych jelitowo-żołądkowych.
W wyniku wielu zabiegów chirurgicznych lub długotrwałej diety bezmlecznej też występuje zmniejszenie aktywności wydzielania laktazy. Obniżenie aktywności laktazy narasta między innymi wraz z wiekiem (przyjmuje się, że ludzie w wieku podeszłym nie powinni spożywać laktozy więcej niż 15 g dziennie co odpowiada ok. 300 ml mleka).

U człowieka produkcja laktazy koniecznej do strawienia laktozy zwykle spada o 90% podczas pierwszych 4 lat życia, chociaż dokładny czas nastąpienia i przebieg tych zmian może się znacznie różnić u poszczególnych osób lub grup ludzkich. W pewnych populacjach ludzkich mutacja występująca w sekwencji regulatorowej genu kodującego laktazę położonego na chromosomie 2 chroni przed zanikiem produkcji laktazy u osób dorosłych, co pozwala na bezpieczną konsumpcję słodkiego mleka i produktów mlecznych przez okres całego życia. Mutacja ta występuje częściej w populacjach, które wcześnie udomowiły bydło.
Pomimo że większość ludzi pochodzenia północno-europejskiego wytwarza wystarczające ilości laktazy przez całe życie, niedobory laktazy są powszechne wśród ludzi pochodzących z Bliskiego Wschodu, Indii, części Afryki i ich potomków w innych częściach świata.
Blisko 70% dorosłych wykazuje w pewnym stopniu nietolerancję laktozy. W Europie, w większości państw niedostateczna produkcja laktazy występuje u 5% ludzi białych i znacznie więcej wśród innych grup etnicznych.
W Polsce nietolerancja laktozy występuje u 1,5% niemowląt i dzieci oraz u 20-25% osób dorosłych.


Poza wymienionymi składnikami mleko zawiera również tłuszcz mleczny, substancje mineralne (wapń, fosfor, potas, chlor, sód, magnez, kwas cytrynowy, witaminy A, D, E, zgrupy B.

Z powodu nietolerancji laktozy początkowo w historii ludzkości mleko wykorzystywano tylko do wytwarzania produktów zawierających mało laktozy takich jak masło, jogurt, sery. Przypuszcza się, że mutacja umożliwiająca trawienie laktozy i picie mleka (allel LP) pojawiła się około 7,5 tys. lat temu na Węgrzech. Mutacja ta była jedną z najkorzystniejszych i znacznie zwiększyła przewagę rolników, którzy wygrali konkurencję z ludami zbieracko-łowieckimi Europy Środkowej i Północnej. W Skandynawii i Wielkiej Brytanii laktozy nie toleruje kilka procent ludności, w Grecji i Turcji ponad 70 %. Różnicę tłumaczy się tym, że tereny te były już zasiedlone przez rolników zanim pojawili się zmutowani rolnicy.
Mimo że przez wiele lat stosowano mleko krowie oraz sztucznie przygotowywane preparaty mleczne, najbardziej wartościowym i właściwym pokarmem dla niemowląt jest mleko ludzkie.


UHT (ang. Ultra-high temperature processing) – sterylizacja produktów żywnościowych, polegająca na błyskawicznym, 1-2-sekundowym podgrzaniu do temperatury ponad 100 °C (135-150 °C dla mleka) i równie błyskawicznym ochłodzeniu do temperatury pokojowej. Cały proces trwa 4-5 sekund. Taka sterylizacja zabija florę bakteryjną nie zmieniając walorów smakowych produktu.
Przy sterylizacji w ponad 130 stopniach niszczone jest jednak wiele wartościowych składników mleka m.in: bakterie mlekowe.
Odmianą UHT jest sterylizacja błyskawiczna mleka, która polega na ogrzaniu mleka do temperatury 130-160 °C, w ciągu 1 sekundy, wprowadzoną bezpośrednio do mleka przegrzaną parą wodną, a następnie szybkim schłodzeniu.



Ja każdy dzień zaczynam kubkiem gorącego kakao, przygotowanego na mleku :)

Kinga

czwartek, 26 września 2013

Kasza gryczana ze szpinakiem... mniam :)

Trochę za dużo żółtego sera mi się dodało, ale w sumie lubię ser ;)



Na maśle podsmażyłam drobno posiekaną cebulę i czosnek. Dodałam zamrożony szpinak. Na sam koniec dodałam pokrojony w kostki żółty ser i do smaku szczyptę soli czosnkowej i pieprzu ziołowego. Wyszło super!! :)

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ludzie mówiąc czy pisząc o szpinaku twierdzą, że mają przykre doświadczenia z dzieciństwa... Hm... moja mama nigdy nie przygotowała żadnej potrawy ze szpinakiem, bo... prosta sprawa... szpinak nie był popularny w kuchni polskiej. Wydaje mi się, że cała ta niechęć do tej pysznej zieleniny wynika z naoglądania się amerykańskich sitcomów, w których dzieciaki wykrzywiały twarze na widok szpinaku.

Szpinak jest bogaty w witaminy i sole mineralne. Zawiera potas, foliany, żelazo, witaminy C, E, K, betakaroten i witaminy z grupy B.

Jeśli ktoś potrafi go dobrze przyrządzić, a sposobów jest wiele, to zapewniam, że... niebo w gębie ;)

Kinga

środa, 25 września 2013

Wstęp do cyklu ,,Chcesz czegoś? To rusz du.pę!"

Jak wiele jest osób w waszym otoczeniu, które dużo mówią o tym co chcą robić, jak to chcą się odchudzać, ćwiczyć, dbać o siebie, znaleźć lepszą pracę etc? Pewnie sporo. Na pozór wszyscy są inni, ale łączy ich jedna wspólna i wkurzająca (przynajmniej dla mnie) cecha, a mianowicie: szukanie wymówek. Dawniej człowiek był młody i głupi, czegoś mu się nie chciało zrobić, tłumacząc się że np. pies mu książkę zeżarł. Dzisiaj takie osoby są starsze ale dalej niezbyt ogarnięte, więc maja kolejne wymówki.



Znam kogoś, kto niestety ma nadwagę. Nie wiem jak dużą, ale na moje oko jakieś 10-15 kg. Niedawno ten osobnik zmienił pracę na taką bliżej swojego miejsca zamieszkania i ma więcej czasu... tylko niestety nie na sport, ale na szukanie jeszcze lepszych wymówek by NIC z sobą nie robić. Przytoczę fragment wypowiedzi:

"Za zimno żeby chodzić, poza tym nie chce przychodzić spocony jak świnia do roboty, jedyna opcja to po pracy iść pieszo, ale tu znowu kolejny problem się pojawia: po pracy chce być jak najszybciej w domu.

Nie no... muszę coś zrobić w końcu, jakieś długie spacery z psem czy coś nie wiem.
Chciałbym schudnąć, ale brak mi kompletnie zapału do tego. Nie wiem chyba liczę, że kiedyś się obudzę o 20 kg chudszy."

Zastanawiałam się czy ogłosić konkurs na najlepszą interpretację i analizę tego tekstu, ale jednak zrobię to sama. Wymówka nr.1: jest za zimno, żeby chodzić (taaa, w lato było za gorąco, na wiosnę wieje i pada, a w zimie chodniki są za śliskie i nie daj boże zmarzniesz, dostaniesz kataru, napadnie cię Yeti itd.)

Wymówka nr.2: nie chce przychodzić spocony jak świnia (człowieku, weź się ogarnij, do pracy masz dwa, ale to naprawdę dwa przystanki autobusowe... chyba że mieszkasz na północy Norwegii i musisz zasuwać przez zaspy po 100 km do każdego przystanku, ale to chyba nie wygląda tak ...)

Wymówka nr.3: iść po pracy pieszo, ale chce być jak najszybciej w domu (znowu pojawia się problem zabójczej odległości dwóch przystanków, ale ja bym raczej wolała wiedzieć co ci tak spieszno do domu? co będziesz w nim robił? jadł przed TV kolejne ciastka, tyłek urośnie i tyle...)

Wymówka nr.4 : brak mi kompletnie zapału (nawet nie zacząłeś a już mówisz, że nie masz do tego zapału?)

Zwrócę jeszcze uwagę na jedną rzecz. ,,...muszę coś zrobić w końcu...”. Czy wiesz, że słowo ,,muszę/musisz” jest najlepszym sposobem na to, by ci się odechciało wszystkiego? Po prostu weź wstań, ubierz dres, wyjdź i zrób to !!! Ale nie, lepiej siedzieć pod kocykiem z kubeczkiem kakao i myśleć, że się kiedyś obudzę z figurą Naomi Campbell.


Albo zwrot ,,chciałbym... ale ...” No tak... zawsze jest to sławne ,,ale”. Tylko wiesz co, może się zdecyduj, czego ty od życia chcesz, a o czym tylko tak sobie gadasz, żeby otoczeniu było Cię żal?

Najczęstsze wymówki to między innymi brak czasu. No dobrze, ale policz sobie jak często włączasz fejsa, żeby tylko zobaczyć kto co dodał, kto lubi twój post albo ile nowych demotów wrzucili na swoje tablice znajomi? Fejs to nie lodówka, żeby do niej zaglądać co 5 min. Wejdź raz dziennie (jeśli już musisz) i poprzeglądaj tylko to, co naprawdę ważne. Każdy ma czas, tylko większość go marnuje na TV, Internet albo inne takie.



Drugą wymówką jest ,,nie mam pieniędzy”. Pomijam przypadki, że ktoś jest naprawdę w kiepskiej sytuacji finansowej, choruje itp. Ale jeśli masz dwie ręce i dwie nogi, to możesz wszystko. Zamiast czekać na mannę z nieba, rusz  się, pomyśl na czym możesz dorobić. A może żeby zrealizować swoje plany, marzenia, wystarczy jak ogarniesz finanse... przecież nie musisz co chwilę wychodzić gdzieś na piwo, kupować gazety skoro można je poczytać w sieci ...itp itd.

Magda

niedziela, 22 września 2013

Sztanga

...stworzona z myślą o kobietach ;)


Byłam wczoraj z bratem na siłowni i się zauroczyłam ;) Fajny sprzęt do trenowania dla siebie znalazłam- ważący 15 kg gryf prosty, z którym można zrobić m. in.:
- martwy ciąg,
- składy, przysiady,
- wykroki do tyłu,
- wiosłowanie...
...i całe mnóstwo innych ćwiczeń na biceps, triceps... co kto lubi...
Mój brat po moim kolejnym komentarzu "lubię to ćwiczenie" zapytał- "a czy jest coś, czego nie lubisz?" Hm... wygląda na to, że nie :)
W każdym razie, to nie jest tak, że tylko panowie mogą podnosić ciężary, że u kobiety grozi to przerostem mięśni i nabraniem męskiej sylwetki. Żeby osiągnąć efekt podobny u kulturystek, trzeba brać dodatkowe "wspomagacze". Ćwiczenia z gryfem, sztangą czy hantlami są dla każdego, trzeba tylko rozsądnie dobierać obciążenie. Dobrze jest na początku potrenować z instruktorem, który zwróci uwagę na technikę.

Lubię i polecam, nic dodać nic ująć :)

Kinga

czwartek, 19 września 2013

TRX

Byłam dziś na TRXie, pierwszy raz w życiu. Ogólnie trening bardzo mi się podobał, wzmacnia całe ciało. Zanim się na niego pójdzie pierwszy raz, warto poćwiczyć coś innego- z hantlami, sztangą albo piłkami...
Mam jedynie kilka uwag do instruktorki, która prowadziła zajęcia:
* wypadałoby osobie, która jest pierwszy raz na takim treningu, pokazać prawidłową technikę wykonywania ćwiczeń,
* trening to nie wyścig ani obowiązek do odbębnienia,
* w trakcie stretchingu przyciągamy wyprostowaną rękę do piersi, należy wtedy obniżyć bark, nie należy go przyciągać do ucha- każdy inny instruktor zwracał mi na to uwagę i dlatego jestem wyczulona...



Ćwiczy się na specjalnych taśmach podwieszonych do sufitu, z wykorzystaniem obciążenia własnego ciała. Dzięki takim ćwiczeniom buduje się siłę, elastyczność, równowagę i mobilność.

Ciekawostka... TRX został stworzony na potrzeby US Navy SEALS, elitarnej jednostki wojskowej USA.

Polecam, pójdę jeszcze raz... na zajęcia z innym instruktorem ;)

Kinga

środa, 18 września 2013

Dziś na obiad danie z soczewicą...

...spontanicznie, bo miały być ziemniaki. Poszłam rano na zakupy i... zmieniłam dzisiejsze menu ;)


Pierś z kurczaka, gotowany brokuł i soczewica. Pysznie i zdrowo :) No może do kurczaka można by się przyczepić, ale białko zwierzęce też jest ważne, zwłaszcza jeśli się jest aktywnym fizycznie. Dawno nie robiłam w panierce, z resztą bardzo prostej, bo tylko jajko i bułka tarta.

Soczewica jest źródłem węglowodanów, białka, błonnika, witamin A, C, PP i z grupy B, ponadto potasu, fosforu, magnezu, wapnia, sodu i żelaza.

Oj, będę miała co spalać ;)

Kinga

wtorek, 17 września 2013

"If it doesn't challenge you, it doesn't change you"

Postawiłam sobie małe wyzwanie i jak na razie konsekwentnie brnę do celu, którym jest zrobienie 30 burpees pod rząd. Zaczęłam w niedzielę, 15 września.




Musiałam nieco zmodyfikować schemat znaleziony w necie, żeby mieć "Rest" w 17 dniu. Tak wyszło, że tego dnia nie będę mogła pójść do fitness klubu, a jeśli zacznę robić burpees w mieszkaniu, to mnie sąsiedzi bardzo znielubią. Wolę nie ryzykować takiej zbiorowej antypatii ;)

Mocno pracuję nad poprawną techniką. Najwięcej problemu sprawia mi zejście do pompki, ale się staram.

Zapału, motywacji i ambicji nie braknie mi na pewno :)

Kinga

sobota, 14 września 2013

Team Challenge Military Camp FA 14.09.2013

Cóż za fantastyczny dzień, zaczęty pysznym śniadaniem- kanapki z szynką i żółtym serem, a do tego kubek gorącego kakao... :)

Dziś byłam na dniach otwartych w klubie, w ktorym trenuje. O 11.00 mieliśmy pumpa, czyli ćwiczenia ze sztangą. Sama sztanga nie waży dużo, chyba około 1,95kg. Dodatkowe obciążenie każdy dobiera sobie według uznania. Na nogi, klatkę piersiową, triceps i wykroki do tyłu biorę po 2,5kg na stronę. Na biceps i barki biorę po 1,25kg na stronę. Lepiej wziąć mniej, zrobić pełne i technicznie poprawne serie niż się forsować czy oszukiwać. Daję sobie czas, stopniowo zwiększam obciążenie.

Ukoronowaniem dnia był team challenge, czyli crossfit... Ćwiczyliśmy w dwóch 6-osobowych zespołach. Najpierw zrobiliśmy krótką rozgrzewkę- skipping, burpees, sklady... a potem przeszliśmy do zrobienia tzw. WOD'a (Workout of the Day), który składał sie z następujących stacji:

* Burpees
* Wyskoki na skrzynię (przyznaję bez bicia, że na razie na nią wchodzę, także na treningach obwodowych)
* Amerykański swing kettlebell (dla kobiet 12kg, dla meżczyzn 20kg)


* Skakanka
* Przysiad z wyciskaniem sztangą (obciązenie do wyboru- 2,5kg albo 5kg na stronę)


* Bieg z 20kg ciężarem- tam i z powrotem- w sumie jakieś 8 metrów

Każde ćwiczenie oprócz ostatniego miało 20 powtórzeń, w pierwszej wersji miało być 30, ale nie wiem czy dalibyśmy radę ;)

Prawie bym zapomniała, że na dogrywkę ciągnelismy na linie sampchód osobowy... całą szóstką oczywiście :D

Było EXTRA!! Mój wstęp do trenowania crossfit'u. Chyba się zajawiłam i na stałe dołączę do grupy :)

Kinga




piątek, 13 września 2013

Daktyle

Właśnie odkryłam moje nowe ulubione słodycze ;) Pierwszy raz w życiu jadłam suszone daktyle... pyszota :) W smaku troche przypominają krówki i prawie tak samo mulą...


Jak zwykle coś o nich poczytałam... Daktyle są bogatym źródłem witamin A, C, E i niektórych witamin z grupy B oraz kwasu foliowego. Zawierają także potas, żelazo, magnez, wapń i fosfor. Mają właściwości przeciwbólowe i przeciwzapalne, zwiększają odporność organizmu. Daktyle mają większą wartośc energetyczną niż mięso wołowe, kurczak czy chleb.

Ciekawostka... daktyle są uważane za skuteczny afrodyzjak :D

Ale przede wszystkim są słodkie i smaczne!!

Kinga

wtorek, 10 września 2013

10 faktów, których o mnie nie wiecie ;)



W dzieciństwie marzyłam o tym, żeby zostać piosenkarką. Tata nagrywał mnie i moją siostrę na magnetofonie szpulowym... Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek ;) Moja siostra jest utalentowana, przez kilka lat dyskwalifikowała swoje rywalki na gminnych festiwalach piosenki harcerskiej, ja lubię śpiewać ;)


W liceum byłam kujonem, skończyłam je ze średnią 5,2, ale wyszło mi to tylko na dobre. Nosiłam wtedy okulary na pół twarzy i miałam warkocz do pasa


Na studiach uzupełniających miałam ksywkę uparta góralka, a jestem rodowitą laszką- jest do tego anegdota

Lubię ciemne piwo, zwłaszcza Portera

Bardzo nie lubię kiedy ktoś mnie szturcha, bo chce na przykład zwrócić moja uwagę albo coś do mnie powiedzieć

Podobają mi się faceci z owłosioną klatą, ot... taki fetysz ;P

Nie podobają mi się kokardki srajdki (no chyba, że jest to makaron), firaneczki falbaneczki i tym podobne ozdóbki, dlatego mimo małej wojny z moją mamą w mieszkaniu mam powieszone rolety


Na samą myśl o tym, że miałabym kiedyś wystąpić w białej sukni robi mi się niedobrze. Hm... chyba jestem doskonałym materiałem na singla ;)

Single Ladies

Mój ulubiony kolor to czerwony- też jest do tego anegdota

Nie mam i nie zamierzam mieć telewizora, słucham tylko sky.fm (przez internet). Media i rząd nie mogą mną manipulować :D


Na studiach uzupełniających miałam psychologię zarządzania, przedmiot który mnie bardzo interesował. Jakoś tak się złożyło, bywa na studiach zaocznych, że ostatni wykład mieliśmy już po egzaminie. Frekwencja... wiadomo... przybyli tylko przedstawiciele, żeby zdobyć wpisy do indeksu dla pozostałych... Na 300 osób na roku przyszło może 30... Wykład był ciekawy, słuchałam i robiłam notatki. W trakcie przerwy ktoś rzucił do wykładowcy hasłem, że może by tak odpuścić pozostałą część wykładu, załatwić kwestię wpisów i pójść do domu. Pan doktor skwitował to krótko, że tak nie można, bo niektórzy jeszcze słuchają i notują. Na co odezwała się do mnie koleżanka: przez Ciebie tutaj siedzimy uparta góralko ;) Powiedziała to bez żalu czy wyrzutu, po prostu w żarcie, przynajmniej taką mam nadzieję ;)

Od dziecka lubiłam malować i malowałam dużo. Szczególnie upodobałam sobie domki z wszelakimi czerwonymi dodatkami. Potem przerzuciłam się na szkice ołowkiem, ale w przedszkolu im więcej było czerwieni tym lepiej. Wspomnę tylko krótko, że w czasach mojego dzieciństwa kolor ten kojarzył się z pewnym ustrojem politycznym, ale co ma do tego dziecko? Kiedyś przedszkolanka powiedziała moim rodzicom, że powinni pójść ze mną do psychologa, ponieważ w moich rysunkach nadużywam koloru czerwonego. Przede wszystkim wszystkie malowane przeze mnie domki mają czerwone dachy. Tata spytał panią tylko, jakiego koloru jest dachowka, a u psychologa nigdy nie byłam :)

No dobrze, dość już tych wynurzeń... następny post będzie poważny, obiecuję ;)

Kinga



Przetrenowanie...

Miało być dzisiaj o czymś przyjemnym, a będzie o przetrenowaniu. Właśnie mnie dopadło, ale tak to bywa, kiedy się nie słucha tego, co mówią inni. Mówiła Madzia, mówił Tomek, a Kingusia swoje... i trenowała 15-20 godzin w tygodniu...
Padam na ryj, nici z treningu, bo skończy się tym, że zjadę ze stepu i jeszcze sobie krzywdę zrobię. Nie żeby mnie bolały mięśnie, tylko kolana trochę dokuczają, po prostu czuję się słabo, chce mi się spać. Mam nadzieję, że to nic poważniejszego :(
Na poprawę humoru wstąpię dziś do Decathlonu i sprawdzę, czy mają jakieś fajne biustonosze sportowe. Tyle mojego :)

Lekcja numer 1, najważniejsza ze wszystkich- NIE MA TRENINGU BEZ ODPOCZYNKU!!!


Amen

Muszę się szybko zregenerować, bo w sobotę czeka mnie team challenge i nie mogę zawieść ekipy :)

Kinga